Akwarium

Nie oderwał wzroku od obranego punktu na horyzoncie.
- To ty powinnaś zostawić Jacka z setką wątpliwości w głowie. Tymczasem to on zostawia ciebie. - odparł chłodno. - A teraz zaczynasz zadawać pytania w stylu Anny.

Gwałtownie odwróciła głowę i obrzuciła go spojrzeniem pełnym wyrzutów.
-Jeśli Ci się nie podoba to, jak rozmawiam z Jackiem, znajdź sobie kogoś innego na moje miejsce. –Warknęła. Podniosła się z ławki i ruszyła w stronę wejścia do akwarium.
-I nigdy nie porównuj mnie do Anny.

- No tak. - uśmiechnął się krótko. - Widzę, że w jednej kwestii wciąż się nie zmieniasz. Wciąż chcesz słyszeć, to co wygodnie byłoby ci usłyszeć. - powiedział powoli. - Niestety w życiu zawsze przychodzi moment, w którym trzeba się zmierzyć z faktami. I wtedy już nie będzie możliwości wyjścia i trzaśnięcia drzwiami.

-Posłuchaj 'Panie Idealny'! - Odezwała się głośno, zatrzymując się na chwilę. -Nie przyszłam tu, żeby wysłuchiwać Twoich opinii na mój temat. Mam dosyć na dzisiaj! - Cofnęła się od drzwi i podeszła do drugiej ławki, na której usiadła. Czuła ogarniająca złość.
-Nie chcę być taka jak Anna…
Naciągnęła na ramiona sweter i wbiła wzrok w ziemię.

- Zgaduję, że to ten moment, w którym znowu nazywasz mnie idiotą. - rzucił z ironią. - Poza tym nie wyraziłem żadnej opinii na twój temat. Domyślam się, że trafiłem po prostu w czuły punkt. - dodał spokojnie i osunął się na oparcie.
Kręgosłup narywał coraz bardziej.

-Ciągle w niego trafiasz.
Zamknęła oczy i zaczęła wsłuchiwać się w szum drzew, których gałęzie były szarpane przez wiatr. Chciała zostać sama, ale najwidoczniej nie udało się jej. Jak zwykle, wsadziła dłonie w kieszenie i poprostu siedziała.

- Niedługo opuszczam tą wyspę na jakiś czas. - przerwał dłuższe milczenie, wciąż wiercąc wzrokiem dziurę w upatrzonym miejscu. - Chcę żebyś trzymała się swojego zadania podczas mojej nieobecności. Bez względu na wszystko.

Poruszyła się niespokojnie i uniosła wzrok, zatrzymując go na Benie.
-Dokąd się wybierasz? - Spytała głośno, przejeżdżając palcami po swoich spodniach.

- Są pewne sprawy, które muszą zostać załatwione dopóki... - przerwał na chwilę szukając odpowiednich słów. - ... jestem w stanie je załatwić. Nie wiem ile czasu będzie mnie to kosztowało.

-Ale... Będziesz się kontaktować z kimś na tej wyspie? - Jej ton głosu zmienił się. Cała złość znikneła i pojawiła się niepewność. Po chwili wahania podniosła się z ławki i podeszła do tej, na której siedział Ben. Powoli usiadła obok, spoglądając na niego pytająco.

- Przed wypłynięciem zostawię wam niezbędne informacje dotyczące dalszych postępowań. - wyjaśnił obojętnym tonem. - Zasięg krótkofalówki nie pozwala na kontaktowanie się pomiędzy dwoma wyspami. Jest zbyt mały.

Dołączył: 08 Mar 2008 Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Wrócił z kubkiem kawy do pokoju, rozsiadł się wygodnie i wypił łyk
Nie ma to jak kawa na początek dnia, nie zawsze były takie luksusy pomyślał przypominając sobie, choćby dnie i noce w Gwatemali

-Kiedy wyruszasz? - Spytała po chwili milczenia, opierając się o oparcie. Odwróciła wzrok i spojrzała na mężczyznę, który w towarzystwie jakieś kobiety szedł w stronę Hydry.

- Dzisiaj wieczorem. - odparł krótko i w końcu oderwał wzrok od zarośli, przenosząc go na dziewczynę. - Zaraz po tym, jak Lynette porozmawia z Jackiem.

Dołączył: 08 Mar 2008 Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Wypił kawę, postanowił odwiedzić więźniów

[Klatki]