Baraki - wioska Innych

- Półtora tygodnia życia. - Powtórzyła za Juliet jak automat. -Półtora tygodnia... - Zacisnęła dłonie w pięści tak mocno,że poczuła jak paznokcie wbijają jej się w skórę.- Można coś zrobić...?

- Nie wiem. - Juliet wzruszyła ramionami. - Możliwe, że Ben ma jakiś plan. A czemu tak o to dopytujesz, Ann?

- Po prostu nie chcę aby umarł. Chcę aby żył. Czy to tak dużo?

- Dużo jak na człowieka, który został skazany przez Bena na przesłuchanie... - przyznała ze zdziwieniem. - Zresztą to nie moja sprawa. - poprawiła się szybko.

- Nigdy nie życzyłam mu śmierci, Juliet. - Powiedziała stanowczo. Odważyła się nawet na przelotne spojrzenie w oczy.

- Spokojnie, Ann. - rzuciła cicho Juliet. - Nie wiem czy wolno mi powiedzieć coś więcej na temat... choroby.

- Choroby? Chyba mamy prawo wiedzieć co z nim jest, jak mu pomóc. To chyba normalne, ludzkie uczucia,że chcą wiedzieć i troszczyć się o osoby ważne w ich życiu.

- Anno... - Juliet wyszła do dziewczyn i zamknęła za sobą drzwi. - Co ty znowu kombinujesz? Wiesz, że on nie lubi kiedy wtrąca się w jego sprawy.

- Nic nie kombinuje, nie wtrącam się też w jego sprawy. Chcę się poprostu dowiedzieć jaka jest sytuacja i czy jakoś można pomóc. Nie mam zamiaru siedzieć z założonymi rękami i patrzeć jak on umiera. Mam już dość kłamstw. Ale, tym razem, nie martw się, nie będe działać na własną rękę.

- Jest źle, Ann. - powiedziała prosto z mostu. - Operację należało przeprowadzić już kilka miesięcy temu.

Zamyślila się. - Rozumiem,że jest gorzej niż źle. Mam nadzieję,że ma jakiś plan...

- Nie wiem. - Juliet odparła krótko, wpatrując się podejrzliwie w Annę. Bardzo dziwnie się zachowuje...

Anna znała te spojrzenie. Zawsze tak na nią patrzyli, gdy uważali gdy kłamie. - Juliet, bez obrazy, ale to nie jest normalne spojrzenie. Powiedz co ci chodzi o głowie. Uważasz ,że znów coś kombinuje czy o co chodzi tym razem?

- To nie moja sprawa, Ann. - odpowiedziała spokojnie. - Nie jestem szeryfem tej wioski. - uśmiechnęła się.

- Tym razem nic nie kombinuje. Możecie być tego spokojni. Ostatnie dni nauczyły mnie dużo. Jakiekolwiek działanie z mojej strony, byłoby głupotą. Ah, nie mów Benowi, że tu byłam, dobrze?