|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Richard Alpert
|
Wysłany:
Czw 20:19, 31 Sty 2008 |
|
|
Dołączył: 29 Sty 2008
Posty: 404 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Ben spał, a niedaleko szedł Richard i mówił, ale nie za głośno: "Ben!". Chcąc nie chcąc minęli się, a Richard poszedł do miejsca w którym spotkał go wczoraj.
***
W końcu doszedł do tego miejsca a przynajmniej tak mu się wydawało. było już grubo po zachodzie i Danny pewnie juz poszedł. Ben pewnie jest dalej-myślał Richard. Nagle usłyszał jakiś szelest za krzakami. Spokojnie odwrócił się i podszedł. Nikogo nie zauważył, ale po dokładniejszych ooględzinach zauważył ślady. Gdy wyjął lupę zobaczył, że nie są ludzkie. Obok niego przemknęlo jakieś zwierze. Szybko cofnął się, bo nie chciał mieć żadnych kłopotów. Nagle przewtrócił się o korzeń i zemdlał.
Ostatnio zmieniony przez Richard Alpert dnia Czw 20:29, 31 Sty 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
Game Master Moderator
|
Wysłany:
Czw 21:25, 31 Sty 2008 |
|
|
Dołączył: 14 Sty 2008
Posty: 804 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
W dżungli zrobiło się już ciemno. Liście zasłaniały promienie słoneczne. Ben zasypiał.
Ben: 200XP
Richard: 100XP -1PŻ
|
|
|
Richard Alpert
|
Wysłany:
Pią 16:33, 01 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 29 Sty 2008
Posty: 404 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Richard obudził się. Nie wiedział która jest godzina. Było w miarę jasno, więc pewnie zaraz będzie wschód słońca- myślał. Wstał i zobaczył ,ze nie wie gdzie się znajduje.Nie było to miejsce jak przypuszczał spotkamia Bena. Zauważył pagórek i wszedł na niego. Gdy już doszedł wyjął swoją lornetkę i rozejrzał się po okolicy. Nie widział baraków ani stacji Płomień, która była widoczna. Widział tylko wodospad. Nagle wpadł na pomysł: Pójdzie do wodospadu, a potem pójdzie wzdłuż rzeki, bo przy Płomieniu znajduje się jakaś rzeczka. Szybko ruszył w drogę i rozmyślał gdzie jest Ben.
Ostatnio zmieniony przez Richard Alpert dnia Pią 16:35, 01 Lut 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
Ben Linus Moderator
|
Wysłany:
Pią 22:00, 01 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 27 Sty 2008
Posty: 1005 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- Ben... Ben, słyszysz mnie?
Wołanie Toma, dobiegające z krótkofalówki wyrwało Bena ze snu.
- Tom?
- Coś musiało się stać Ethanowi. Ukrył swoje walki-talkie kilkaset metrów od plaży. Miał się odezwać zaraz po wykonanym zadaniu... Dotąd nie dostaliśmy od niego żadnego znaku życia...
- Jak długo zwleka z raportem?
- Dobre kilka godzin, Ben... Co mamy robić?
Ben podniósł się z ziemi i ocenił szybko ilość drogi, dzielącej go od obozu.
- Czekajcie na mój powrót. Dotrę do baraków za jakieś dwie godziny.
Wyjął z torby latarkę i ruszył przed siebie.
|
|
|
Richard Alpert
|
Wysłany:
Pią 22:05, 01 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 29 Sty 2008
Posty: 404 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Tymczasem Richard szedł powoli przed siebie, co jakiś czas sprawdzjąc z lornetka czy idzie w dobrym kierunku. Nagle na ziwmi zobaczył coś dziwnego. Podniósł to. Była to stara maska , używana przez innych w czystce. Więc kedyś tu działali inni lub Dharma-pomyślał. Wział to i ruszył dalej.
[+retro Richarda 2]
Ostatnio zmieniony przez Richard Alpert dnia Sob 12:02, 02 Lut 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
|
Ben Linus Moderator
|
Wysłany:
Pią 23:29, 01 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 27 Sty 2008
Posty: 1005 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
W oddali widać było obóz. Jeszcze tylko kilkanaście minut drogi.
Popatrzył na niebo... Nadchodził ranek.
|
|
|
Game Master Moderator
|
Wysłany:
Pią 23:34, 01 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 14 Sty 2008
Posty: 804 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Rzeczywiście. Nadchodził ranek. Ben ciągle miał ból pleców. Wiedział, że z jego kręgosłupem nie jest najlepiej.
Ben: 100XP
Richard: 100XP
|
|
|
Richard Alpert
|
Wysłany:
Sob 11:10, 02 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 29 Sty 2008
Posty: 404 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Było już jasno, więc dobrze byłoby znów sprawdzić teren.- pomyślał Richard. W pobliżu nie było żadnego wzniesienia, więc wspiął się na jakieś drzewo. Rozejrzał się, ale nadal widział tylko wodospad. Nagle zobaczył kolejną maskę z czystki, zawieszoną na 1 gałęzi. Ją także wziął, a potem zszedł z drzewa i poszedł dalej.
***
Dużo później Richard szedł dlej. Wydawało mu sięże idzie kilka godzin, ale nie wiedział ile, bo nie wziął zegarka. Spojrzał przez lornetkę. Wodospad był widoczny bardzo dobrze, ale jeszcze musi być daleko, bo gołym okiem go nie widać-myślał. Wydawało mu sie że przejdzie tą trasę w godzinę, może dwie, ale był jeszcze bardzo daleko. Zaczął wątpić w to , że kiedyś dojdzie do wodospadu, a co dopiero do stacji Płomień i do baraków. Nigdy nie przypuszczał, że wyspa może być tak duża. Głód i pragnienie wciąż dawały o sobie znać. W tej części dżungli nie znalazł ani jednego drzewa owocowego.
***
Jeszcze póżniej Richard szedł jeszcze wolniej. Ten dzień był gorący, przez co pragnienie dokuczało jescze bardziej. Głód był jeszcze jakos do zniesienia, ale wiedział, że będzie gorzej. Nagle wyszedł z pewnego rodzaju lasu i przed nim było inne drzewa, a wśród nich owocowe. Niestety owoce były na nich wysoko, a nie było gałęzi by wejść na nie. Richard spróbował jednak innego sposobu: obwiązał liną drzewo tak, by było dość dużo miejsca by się tam wślizgnąć. Tak zaczął piąć się do góryRękami piął siędo góry, ruszając nimi liną, a nogami starał się nadążać i odpychać, by nie spaść. W końcu doszedł, i zerwał parę owoców. Wbrew oczekiwaniu nie były one soczyste, ale twarde i trzeba było je rzuć. Gdy zjadł kilka głód dokuczał mu mniej, ale pragnienie było nadal. Zszedł i tym razem wszedł na inne drzewo, bo wypatzył na nim coś innego-kokosy. One powinny mięć mleko. Wspiął się, ale na dzrewie nie mógł ich rozłupać, wię czrzucał je, gdy zrzucił dwa, uzanł, że lepiej nazbierac więcej i spróbował dosięgnąć kokosów wiszących dalej. Już sięgnął gdy nagle lina ześlizgnęła mu sięz pleców. Runął na ziemię i stracił przytomność, z lewej nogi lało się trochę krwi.
***
Richard obudził się. Nie wiedział, ile czasu był nieprzytomny. Wstawał, gdy nagle poczuł ogromny ból w lewej nodze. Zobaczył plamę krwi, ale poczuł, że to nie to. Był 1 rana, a bolała go cała noga. Musi być skręcona, albo złamana. Lepsze to niż skręcony kręgosłup.Po chwili poczuł strasną pustkę. Nie mógł chodzić i był Bóg wie gdzie. Na dodatek był spragniony. Nagle zauważył, że jeden z kokosów, który zrzucił otworzył się i widział w środku trochę mleka. Chciał sięprzeczołgać, ale poczuł kłucie . To jego lupa roztrzaskała się przy upadku. Na szczęście lornetka miała tylko porysowaną zewnętrzną obudowę. Wyjął lupęi przyczołgałsię do kokosu. Mleka nie było dużo, pewnie trochę się wylało, ale pragnienie zmniejszyło się. Richard nie wiedział co robić dalej. Zaczął modlić się , bo nic innego nie mógł zrobić.
Ostatnio zmieniony przez Richard Alpert dnia Nie 13:14, 03 Lut 2008, w całości zmieniany 8 razy
|
|
|
Game Master Moderator
|
Wysłany:
Nie 12:29, 03 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 14 Sty 2008
Posty: 804 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Richard leżał samotnie, wykrwawiał się. Ból był coraz mocniejszy, jednak słyszał jakieś odgłosy. Jakby ktoś poruszał się niedaleko od niego.
Richard: 100XP -3PŻ
|
|
|
Richard Alpert
|
Wysłany:
Nie 13:22, 03 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 29 Sty 2008
Posty: 404 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Boże mój daj mi życ, nie chcę umierać, nie w tej chwili. Obiecuję, że będę lepszy, nikogo nie zabiję, nie zrobię nic złego.
Richard modlił się do Boga, chciał by ten mu pomógł. Wiedział, że nikt inny mu nie pomoże.
Nagle zobaczył kijek. Miał zaokrąglone zakończenie. Wziął go do ręki, spróbował wstać podpierając się o niego.Udało mu się.
Dzięki ci Boże.
Zobaczył trochę zmiękczonej kory z dziwnego drzewa. Wział ją i usztywnił nią lewą nogę.
O Panie, jesteś wielki.
Richard wziął kokosa i poszedł dalej, w kierunku wodospadu.
***
Richard szedł powoli w kierunku wodospadu. Był już blisko, widział go gołym okiem. Wyszedł z lasu i zauważył skały. Jedna z nich była ostro zakończona. Richard wziął kokos i walił nim o skałe. W końcu zrobił dziurę i wypił mleko kokosowe. Już w ogóle nie czuł pragnienia i poszedł dalej.
***
Dużo póżniej Richard był już bardzo blisko wodospadu. Już tylko około 300 metrów-myślał. Szedł bardzo powoli, ale dzięki przypływu optymizmu myślał, że dojdzie za kilkanaście minut.
Dzięki ci Boże.
[wodospad(wyspa)]
Ostatnio zmieniony przez Richard Alpert dnia Nie 19:37, 03 Lut 2008, w całości zmieniany 5 razy
|
|
|
Anna Thomson
|
Wysłany:
Nie 20:32, 03 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 913 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn
|
- Ben, teraz powiedz mi o co chodzi? - Powiedziała gdy zrównała z nim kroku. - Nigdy nic nie wiem, wszyscy traktują mnie jak intruza.
|
|
|
Ben Linus Moderator
|
Wysłany:
Nie 20:41, 03 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 27 Sty 2008
Posty: 1005 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Uśmiechnął się z ironią.
- To dziwne, Anno. - prychnął. - Przecież sama zawsze powtarzałaś, że nie chcesz być jedną z nas.
|
|
|
Anna Thomson
|
Wysłany:
Nie 20:44, 03 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 913 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn
|
- Zawsze mówiłam ,że wasze zasady mi się nie podobają. Gdybym się wyłamała, dawno bym nie żyła. Więc , mam jakiś wyjście?
|
|
|
Ben Linus Moderator
|
Wysłany:
Nie 20:55, 03 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 27 Sty 2008
Posty: 1005 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
- Zasady nie powstają po to, aby podobać się ludziom, ale po to, by stawiać im pewne granice. - odparł Ben. - Jeszcze za wcześnie żebyś to zrozumiała, Anno. Może kiedyś.
|
|
|
Anna Thomson
|
Wysłany:
Nie 21:00, 03 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 913 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn
|
- Może i masz rację Ben. Nie neguję twojej opini. - Włożyła dłonie do kieszeni spodni. - Czasem mam wrażenie, że wiem za dużo o zasadach , o życiu. Ale , mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz, że ludzie są wstanie znieść wszystko dla osób, na których im zależy.
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|