Wybrzeże morza (pogrzeb)

Późnym południem nad pobliskim brzegu morza, na drewnianej tratwie ozdobionej kolorowymi wieńcami ułożono ciało Danny'ego Picketta. Wieść o pogrzebie, który miał się odbyć już za kilka chwil, rozniosła się po wszystkich mieszkańcach Akwarium i Hydry. Uczestnicy uroczystości założyli na siebie białe, długie szaty. Ze starych głośników, umiejscowionych na wysokich słupach zaczęła płynąć cicha muzyka.

Pomimo iż przybył na miejsce jako jeden z pierwszych, nie podszedł do ciała i pochylonej nad nim Colleen. Stał kilkanaście metrów od grupy ze spuszczonym wzrokiem.
Od czasu do czasu wymijali go kolejni ludzie, dołączający do uroczystości pogrzebowej.

Szybkim krokiem wyszła na plażę, gdzie odbywał się pogrzeb Danny'ego. Nerwowo ściskała palcami rant białej tuniki. Bez słowa minęła Bena, który stał sam w tyle i zatrzymała się tuż przy brzegu.

Lynn długo zastanawiał się czy powinna iść na pogrzeb. W końcu jednak pojawiła się na wybrzeżu, gdzie miała odbyć się ceremonia. Chciała wmieszać się w tłum, ale szybko okazało się, że to niemożliwe. Wszyscy oprócz niej mieli na sobie długie, białe tuniki. Nie wiedziała jak jej przybycie będzie odebrane przez Innych. Ciągle w uszach rozbrzmiewały jej pełne wyrzuty słowa Michaela. Ustała więc pod drzewem w znacznej odległości od innych. Rozejrzała się po smutnych twarzach.

Dołączył: 08 Mar 2008 Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Podszedł jako jeden z ostatnich, Stanął z tyłu, nie mógł uwierzyć że Danny nie żyje, dowidział się o tym dopiero od Goodwina.
Teraz Crower zobaczy- pomyślał wściekły. Miał nadzieję że dostanie zgodę na akcję odwetową,

Anna trzymała się na uboczu. Stała cicho, że zwieszoną głową co jakiś czas zerkacjąc na morze.

Tom stał zaraz obok Colleen. Czekał aż wdowa rozpocznie mowę pożegnalną, jednak nic takiego nie następowało. Kobieta wciąż obejmowała martwe ciało Danny'ego, a po jej policzkach spływały coraz obfitsze łzy.
- Danny był... - w końcu Tom zabrał się za przemowę na własną rękę. - Danny był dobrym człowiekiem. Przynajmniej raz w tygodniu spotykaliśmy się na małym placu w barakach, gdzie dawał mi w kość, grając w piłkę. - przerwał na chwilę. - Potrafił sypnąć dobrym dowcipem i mimo, że często dawał ponieść się emocjom, zawsze był dla mnie niezastąpionym kompanem do rozmów. - odwrócił twarz w stronę Pickett'a. - Będzie mi ciebie brakowało. Spoczywaj w pokoju i miej nas wszystkich na oku... Amen. - odetchnął głęboko. - Czy ktoś chce coś jeszcze powiedzieć, zanim....? - rozejrzał się po ludziach.

Kiedy wzrok Toma zatrzymał się na niej, szybko pokręciła przecząco głową. Nie miała nic do powiedzenia. Właściwie... Miała. I to sporo. Ale nie odważyła się zabrać głosu. Opuściła wzrok i wbiła go w piasek.

Dołączył: 08 Mar 2008 Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Chociaż chciał powiedzieć wiele, postanowił zachować milczenie. Wyją szablę i zasalutował nią,.

Kiedy pozostali opuścili głowy w odpowiedzi na jego pytanie, popatrzył smutno na Colleen i dał znać kobiecie, stojącej obok niego, by pomogła mu odciągnąć ją od ciała.
- Żegnaj, przyjacielu. - powiedział głośno. - Przed tobą ostatnia już podróż...
Dwaj mężczyźni zepchnęli tratwę do wody i podpalili leżące na niej płótno pochodniami. Smutna muzyka płynąca z głośników, dźwięczała jeszcze głośniej. Przedzierała się przez histeryczne krzyki Colleen, która próbowała wyrwać się z uścisku ludzi i rzucić się za odpływającą tratwą.

Uniósł wyżej głowę i spojrzał na odpływającą tratwę.
Poczuł jak lekki wiatr odbija się od jego białej szaty....

Dołączył: 08 Mar 2008 Posty: 124 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Patrzył w milczeniu na płonącą tratwę z ciałem Danny'ego, W końcu opuścił szablę. Dalej się jednak wpatrywał w płonący obiekt.

Spojrzał na Megan, stojącą tuż przy brzegu. Kiedy dziewczyna zorientowała się, że na nią patrzy, przeniósł wzrok na mokrawy piasek. Tkwił w milczeniu jeszcze przez chwilę, po czym odwrócił się i ruszył w stronę Akwarium.

Przez dłuższą chwilę bez ruchu wpatrywała się w oddalającą się tratwę. Rozejrzała się i zauważyła, że większość osób biorących udział w ceremonii wróciło do dżungli. Wsadziła dłonie do kieszeni białych spodni i powolnym krokiem odeszła.

Na brzegu siedziała już tylko Colleen, wpatrująca się w niewielki punkcik na horyzoncie.
Goodwin poklepał ją po ramieniu i rozejrzał się po pustej okolicy. Ruszył w stronę dżungli.