|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Paulie Estacande
|
Wysłany:
Nie 20:10, 10 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 668 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: NY
|
W następnym napiszę okoliczności wstąpienia Pauliego do Mafii. Gdyż na początku akceptuje ją ale nie chce mieć z nią więcej wspólnego, ale coś się zdarzy i zmieni zdanie.
|
|
|
|
|
Paulie Estacande
|
Wysłany:
Śro 22:37, 13 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 668 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: NY
|
Obudził się w środku nocy, spojrzał na zegarek była 4.23. Ucałował delikatnie śpiącą żonę i wyszedł na ganek ich domu. Wyją paczkę Mallboro i zaczął palić papierosa- tej jednej rzeczy Amy w nim nie zmieniła. Pomyślał o żonie, był szczęściarzem, jeszcze tylko dzieci była by to idealna rodzina. Rodzina. Co to dla niego znaczyło. Pomyślał o bracie, po Amy Pietro był dla niego najbilższą osobą. Ale Pietro wybrał inną „rodzinę” , „Familliga” była dla niego najważniejsza. Myśli Pauliego uciekły do głowy „Rodziny” Frankiego. On w przeciwieństwie do reszty Donów, stworzył „prawdziwą rodzinę”- znał swoich żołnierzy, chodził z nimi na piwo, do klubu, rozmawiał jak ojciec z gromadką dzieci. Nagle zauważył Vana, samochód zatrzymał się na drodze przed furtką do ich domu. Paulie instynktownie padł na ziemię. Po chwili padły strzały. Pociski wystrzeliwywane z broni automatycznej latały po ganku pustosząc go. Na czworakach przebiegł do sypialni. Amy leżała pod łóżkiem, kuląc się ze strachu. Paulie złapał dubeltówkę należącą do ojca Amy, który dał im ją w prezencie i schylił się pod oknem. Wychylił się i krzyknął:
-Dranie! Żryjcie to!- wypalił z karabinu. Upadł na ziemię bo po chwili cała seria poleciała w jego stronę. Przebiegł do drugiego okna i wypalił
- Taki jesteś groźny?! Łap to!- krzyknął. Takimi okrzykami dodawał sobie odwagi.
Nagle usłyszał inne strzały i wypadające dzrwi. W progu stał Pietro z Glockiem.
-Nic wam nie jest?- spytał. Do domu wpadł Louie:
-K****A! Uciekli mi!
Następnego dnia
Czuł się źle. Rozmawiał już wiele razy z Donem ale nigdy jako interesant. Do jego stolika podszedł ochroniarz i skinął głową. Zaprowadził go na zaplecze i w dół do piwnicy. Stanęli przed dużymi dębowymi drzwiami. Gdy Paulie wszedł do środka zobaczył mały pokój wypełniony dużym biurkiem i krzesłami po obydwu stronach. Na jednym z nich siedział Don. Paulie usiadł na drugim.
-Co cię sprowadza przyjacielu? Czym mogę ci pomóc?
-Ojcze Chrzestny, chcę zemsty na tych głupcach którzy mi ostrzelali dom. Dom w którym mieszka moja żona.
-Przyjacielu mogę ci pomóc i zrobię to z przyjemnością, ale – Don zrobił efektowną pauzę – potrzebuję, powiedzmy czegoś w zamian.
-Wszystko patrone
- wszystko? – spytał Don, nawet gdybym cię poprosił, abyś dla mnie pracował?
- Wszystko- zapewnił go Paulie.
- Więc mam prośbę cugin
- Zrobię co w mojej mocy Ojcze Chrzestny.
Paulie nie wiedział że zgodził się na wstąpienie do rodziny.
Zadanie miało być rutynowe, miał pojechać do detalisty o pseudonimie mechanik
(-Ma taki pseudonim bo podobno potrafi wszystko naprawić – tłumaczył mu Louie.)
I dowiedzieć się czemu zepsuły się dostawy pieniędzy dla Rodziny.
To był mały sklepik. Wszedł do środka i powiedział do „mechanika”:
-Słyszałem że potrafi pan wszystko naprawić. To prawda.
-Tak o co konkretnie chodzi?
-O interesy z panem Calzone. On chce wiedzieć czemu się popsuły.
-Bo to nasz teren usłyszał i poczuł uderzenie w głową stracił przytomność.
Obudził się i zorientował że ma związane ręce na plecach. Potężny murzyn stał nad nim z nożem. Przejechał mu nim po twarzy. Poczuł ogromny piekący ból, ale nie krzyknął. Czarny się zaśmiał. Paulie uwolnił rękę i rzucił się w stronę mechanika. Zgarnął ze stołu strunę od fortepianu i sprawnie zarzucił mu ją na szyję. Udusił do i zabrał jego pistolet, strzelił w kierunku czarnego. Ten ukrył się i wychylił by oddać strzał,
Paulie tylko na to czekał. Strzelił usłyszał krzyk. Podszedł do czarnego. Klęczał na podłodze z rękoma podniesionymi do góry. Paulie obrzucił go lodowatym spojrzeniem. Wymierzył lufę w jego czoło usłyszał:
-Proszę nie! Mam żonę dzieci! Nie odbieraj mi tego.
-Bo masz rodzinę i dzieci? Każdy tak mówi, trzeba było wcześniej o tym pomyśleć.
I strzelił mu w czoło. Czarny padł na twarz z jego rany wylewała się krew. Paulie wyszedł ze sklepu, zabrał ze sobą strunę.
|
|
|
Sun Kwon
|
Wysłany:
Pią 21:46, 15 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 215 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Widzę, że interesujesz się mafią.
A retro bardzo dobrze się czyta. Czekam na ciąg dalszy.
|
|
|
Paulie Estacande
|
Wysłany:
Wto 18:36, 26 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 668 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: NY
|
Fala klimatyzowanego powietrza uderzyła ich. Kasy hipermarketu brzęczały charakterystycznie.
-Muszę się odlać- zasygnalizował Tony i poszedł w stronę WC.
Reszta wkroczyła do sklepu. Sophia Totti-Calzone pobiegła w stronę odzieży, a Frankie posłał zmęczone spojrzenie Pauliemu. – gdy żona dorwała się do ubrań nic nie zwiastowało szybkiego wyjścia ze sklepu. Udali się w stronę stoiska z artykułami spożywczymi.
-Długa droga przed nami wezmę coś na ząb- rzucił Paulie. Droga do Nowego Jorku z Los Angeles była rzeczywiście dość uciążliwa.
W końcu wyszli do limuzyny Dona – czarnego Lexusa. Prowadził Tony, Paulie siedział obok niego a Don i jego żona siedzieli z tyłu. Nagle wyprzedził i motocyklista.
-Nosz co za debil! – ryknął Tony. Nagle „debil” wyjął zza pazuchy Uzi i zaczął strzelać.
-Skarbie na podłogę- ryknął Don.
Na kuloodpornych szybach pojawiły się ślady po pociskach. Tony skręcił na autostradę. Uciekali gonieni przez kule z automatu. Gnali gdy nagle pod samochodem rozległ się huk. Eksplozja wyrzuciła samochód do góry. Spadł na dach kilka metrów od bomby.
Paulie uwolnił się od poduszki powietrznej i wypełzł z wozu. Obejrzał wrak wozu. Tony’ego nie było- bomba wybuchał tuż pod nim. Sophia krwawiła ale też wydostała się z wraku. Zemdlała na asfalcie. Paulie obszedł wóz i doszedł do miejsca Frankiego. Ten siedział na swoim miejscu. Paulie odpiął mu pas i chciał wyciągnąć przyjaciela gdy zobaczył że Don ma przygniecione fotelem Kierowcy nogi. Pomógł mu się wydostać i położył go na jezdni. Karetki już przyjechały. Sanitariusze podnieśli Franka i Sophie na nosze, Paulie sam się położył. Ostatnie co widział to był widok maski tlenowej zakładanej mu na twarz przez sanitariusza.
Kilka tygodni później.
Paulie stał pod drzwiami do pokoju Franka w jego domu. Wszedł do środka. Po zamachu Don stracił czucie w nogach jeździł na wózku inwalidzkim. Siedział przed laptopem i coś oglądał. Paulie podszedł ale szef szybko zakrył ekran.
-To sprawy Duńczyka – wyjaśnił
„Duńczyk” był jedyną osobą o której Paulie nic nie wiedział. Wiedział tylko że jest to duński handlarz bronią z którym potężne interesy robił jeszcze „Sally” Totti .
-To od naszych przyjaciół z Firmy – powiedział podając Pauliemu szarą kopertę. Firma? Zdziwił się. CIA zaangażowało się w prywatną vendettę Dona?
-To nasz ostatni cel. – skończył. – obejrzyj to. „Umarli wstają z grobów” – dopowiedział.
Paulie wyszedł bez słowa. Otworzył kopertę w środku były zdjęcia i adres w Sydney. Na zdjęciach w ramionach nagiej blondynki znajdował się... Jego „zmarły” przyjaciel Louie Stavanzii.
Paulie poczuł zimny głaz w brzuchu. Każdego by podejrzewał ale Louie?!
Wyszedł z posiadłości.
SYDNEY.
Paulie ukrywał się pod schodami w ręku ściskał walthera z tłumikiem. Louie wszedł do domu. Paulie wyszedł z kryjówki i podążył za celem do kuchni. Rzucił krótko:
-Świetnie wyglądasz jak na trupa. – i wymierzył lufę w „cel”
Louie wyglądał na zaskoczonego, powoli podniósł ręce
-Na kolana – warknął Paulie, Louie posłuchał
-Paulie proszę – powiedział – zanim mnie zbijesz pozwól mi coś powiedzieć.
-Dobra – powiedział lodowatym tonem- ale lepiej żeby to było coś ważnego.
-Cokolwiek ci Don powiedział to nieprawda- krzyknął – on robi interesy z CIA! Wiedziałeś o tym?!
-Niestety ale tak, powiem więcej byłem z nim w Langley, jeżeli to wszystko to żegnaj – powiedział i wymierzył w sam środek jego czoła.
-Nie! To nie wszystko! To jest wina Dona, on to zaplanował! On pociągał za wszystkie sznurki! On, on – ale Paulie go nie słuchał
-Och zamknij się- rzucił i strzelił. Louie padł natychmiast.
Wyszedł z domu wyją telefon
-Zrobione
-Dobrze. Kiedy wracasz?
-22 września, Lina Oceanic
-Ok. Będziemy czekać.
Paulie skończył i wyrzucił telefon do śmieci, robota zrobiona.
|
|
|
Lynette
|
Wysłany:
Wto 19:53, 26 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 1063 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
I czekają na niego dalej.
Bo Paulie teraz lata z dynamitem po wyspie
Retro bardzo mi się podoba.
|
|
|
Sayid Jarrah
|
Wysłany:
Śro 8:20, 27 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 310 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5
|
Na retro Pauliego czeka się jak na kolejne odcinki losta.
|
|
|
Richard Alpert
|
Wysłany:
Czw 15:48, 28 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 29 Sty 2008
Posty: 404 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Świetne retro. [owacje na stojąca]
|
|
|
Paulie Estacande
|
Wysłany:
Czw 0:09, 06 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 668 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: NY
|
Wszedł do pokoju Dona. Ten palił papierosa.
-Dziś chce zamknąć wszystkie rodzinne sprawy- zaczął Frankie.
-Richie odwiedzi Kingstona i Blake’a. Sonny poleciał do Boliwii odwiedzić Armando Sereiere. Al spotka Hensei Naguro, został tylko- Don ściszył głos jakby obawiał się że jeżeli wypowie to imię na głos, jego posiadacz zmaterializuje się obok niego z ręcznym granatnikiem.- został Siergiej Pietrow- dokończył.
-Ja mam go pozdrowić?- spytał Paulie
-Nie. Pietrow jest zbyt silny, zawrzemy z nim pokój- dokończył
-Pojadę na rozmowy pokojowe?
-Tak- powiedział Frankie i skinął głową.
Rozmawiali chwilę gdy Don powiedział:
-Jestem już stary i schorowany, nie wiele mi został czasu.
-Frankie co ty?
-Spokój. Daj mi skończyć. Powrót do Nowego Jorku uważam za ostateczny cel, komisja mi podlega, kończymy wojnę, zawrzemy pokój z ruskami. Zostało tylko jedno, następca.- skończył.
-Kto nim będzie? – spytał Paulie
-Jeszcze nie wiesz? – spytał Don – ty nim będziesz Paulie.
-Ja? Myślałem że Vincent nim będzie.
-Vinc jest dobry jako consiliere, ale nie nadaje się na wodza. Leo nie żyje, tak samo Louie i Pietro, z kolei Al i Richie są za młodzi tylko ty się nadajesz.
Paulie przypomniał sobie inicjację to było tak dawno temu.
Wstał i chciał wyjść gdy Don go zatrzymał:
-Jest jeszcze ktoś. Herb.
-Wiem- powiedział jakby nieobecny – pamiętaj o przysiędze.
-Ok.
Zatrzymał wóz pod miejscem spotkania. Okazało się ono nawet elegancką meksykańską restauracją. Paulie nigdy nie był w meksykańskiej dzielnicy więc był miło zaskoczony. Chciał wysiadać gdy do jego wozu wsiadło dwóch Rosjan
-jedźmy naprzód- powiedział jeden z nich wyjmując pistolet. Przejażdżka zakończyła się pod Rosyjskim barem. Rosjanin pistoletem zaprosił go do środka. Pietrowa rozpoznał od razu. Gruby boss podszedł do niego i krzyknął:
-Witaj mój przyjacielu! Wybacz za tą całą zabawę, ale muszę móc ci ufać, haraszo?
-Tak w porządku- odparł
-Haha! Stiopa! Nalej nam po kolejce na mój koszt!- zaśmiał się Rosjanin. Rzucił się do niego i zaczął go witać „na niedźwiedzia”, dla Pauliego było to przeżycie prawie traumatyczne.
Usiedli w specjalnym przedziale.
Pietrow spytał:
-Co chcesz jeść przyjacielu?
-Spaghetti jak macie- powiedział ironicznie
-Stoipa! Dwa talerze spaghetti.
Po chwili kelner przyniósł dwa talerze
-Spasibo – powiedział Siergiej.
Gdy kelner wyszedł zaczęli rozmowy
-Musisz wiedzieć że robienie interesów z panem Calzone to prawdziwa przyjemność.
-Tak samo dla nas Siergieju Jewiegniejowiczu- powiedział Paulie – ty ruski ch**u – dodał w myślach.
Zaczęli jeść w końcu Paulie powiedział
-Muszę do kibla, haraszo?
-Haraszo, haraszo- zaśmiał się Rosjanin- na to nie ma rady- i wstał klepnął Pauliego w plecy swoją potężną łapą i wskazał palcem drzwi:
-Sracz jest tam.
Gdy Paulie wyszedł zobaczył jak Rosjanie biegają po lokalu, przeklinają, kobiety płaczą. Zobaczył jak dwóch rosłych ochroniarzy wynosi z przedziału podziurawione kulami jak sito ciało Siergieja Jewiegniejowcza Pietrowa.
Paulie nie dowierzał, jak udało się to zrobić? I wtedy przypomniał sobie słowa Dona:
„Mając odpowiednio dużo pieniędzy i odpowiednio dobre kontakty można zabić każdego”
Wyszedł z lokalu, wszedł do samochodu
-Teraz Herb- pomyślał.
Odpalił wóz
Herbert Dillinger- adwokat rodziny powitał go w drzwiach.
-Cześć Paulie!
-Cześć Herb- odparł.
Weszli do jego domu.
-Herb dobrze wiesz po co tu jestem- zaczął Paulie
Dillinger wszystko zrozumiał
-Wiem- odparł krótko.
-Dlaczego?- spytał Paulie
-Co „dlaczego”?
-Dlaczego to zrobiłeś, czemu donosiłeś FBI? Herb dlaczego?
-Wy Włosi nigdy tego nie zrozumiecie. WY nic nie rozumiecie-odparł spokojnie adwokat.
Paulie wyją Glocka i położył go na stole.
-Masz wybór Herb, albo sam to zrobisz- wskazał na leżący na stole pistolet- albo ktoś ci w tym pomoże, ale jeżeli wybierzesz 2 wariant, zabiją twoją córcię. MY nie wybaczamy Herb, nie wybaczamy zdrady, zabijemy całą twoją rodzinę żeby zniszczyć złe geny.
Dillinger spojrzał na Glocka, potem na zdjęcie 24- letniej córki
-Nie daruje wam jeżeli coś jej się stanie- powiedział wściekły.
-Ty i tak zginiesz, ale jeżeli sam to załatwisz nic jej się nie stanie. Zdecyduj.
Powiedział i wyszedł z domu. Adwokat zamknął drzwi od środka, Paulie obserwował go przez okno. Napisał list, położył się na kanapie, wziął do ręki Glocka, przyłożył go sobie do skroni i pociągnął za spust, Paulie odszedł w stronę wozu.
Po powrocie do domu włączył telewizor.
-Wracamy do wiadomości dnia- powiedział spiker- Herbert Dillinger został znaleziony martwy we własnym domu, ciało znanego adwokata znalazła jego córka Georgia Dillinger,
-Przyczyną śmierci był strzał w głowę, znaleziony przy denacie list świadczy o samobójstwie- powiedział młody policjant.
-Oto treść tego listu- powiedziała rozentuzjazmowana dziennikarka:
Droga Geo!
Nie myśl o mnie źle.
Zrobiłem to dla ciebie.
Te gangreny mnie zniszczyły
Szykanowali mnie, nazywali „adwokatem mafii” bo raz obroniłem człowieka z tamtych środowisk.
Zaczęli szykanować ciebie.
Może teraz zamiast szyderstw i nienawiści okażą ci współczucie.
Twój Tata.
Paulie wyłączył telewizor. Wyją narzędzia i olej i zaczął czyścić karabin. Teraz był sotto capo- drugim po Bogu, zastępcą szefa.
KILKA LAT WCZEŚNIEJ
Podniecony Paulie stał w skąpanej mrokiem sali. Oświetlały ją tylko świece. Podszedł na środek sali. Vincente Diorri spytał go:
-Czy jesteś świadom że Nasza Sprawa jest ważniejsza, od twojej żony, dzieci, a nawet matki?
-Tak
-Czy jesteś świadom że uczestnicząc w Naszej Sprawie musisz zachowywać się z honorem i nie będziesz mógł o niej mówić obcym, a nawet żonie, dzieciom a nawet matce?
-Tak.
-Czy jesteś świadom że od teraz twoim Panem oprócz Boga jest twój patrone, noszący też tytuł Dona?
-Tak
-Od teraz obowiązuje cię Omerta mowa milczenia, która zabrania ci opowiadać o Naszej Sprawie każdemu, kto nie jest jej uczestnikiem.
Pierwsza część inicjacji- przysięga była skończona. Teraz podeszli do ogromnego paleniska. Diorri wyją figurkę Matki Boskiej, i owinął ją szmatą moczoną w benzynie. Następnie ukuł wskazujący palec Pauliego, jego krew kapała na figurkę. Diorri wrzucił ją do ognia a Paulie trzykrotnie powtarzał:
-Niech spłonę jak ta figurka jeśli nie dotrzymam tej świętej przysięgi.
Następnie wyszli z sali i podeszli do fotela na którym siedział Frankie Calzone.
Paulie schylił się, pocałował go w dłoń, mówiąc:
-Don Calzone.
Małe wyjaśnienie:
Akcja Retro toczy się kilka tygodni przed poprzednim[/i]
|
|
|
Charlie Pace
|
Wysłany:
Pon 18:44, 24 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 25 Lis 2007
Posty: 715 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Manchester, Zjednoczone Królestwo
|
cokolwiek ^^
sam chciales xD
A tak w ogóle to fajne retro [chociaz to tak dawno czytalem ze nei pamietam xD ]
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|