|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Lynette
|
Wysłany:
Wto 20:48, 26 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 1063 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Ann, dzisiaj pobiłaś wszystkich na głowę.
Świetne retro, i pod względem treści, i formy.
Z Anny to jest jednak niezłe ziółko
Ostatnio zmieniony przez Lynette dnia Wto 20:49, 26 Lut 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
 |
|
 |
Eve Martinez
|
Wysłany:
Wto 20:52, 26 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 22 Lut 2008
Posty: 65 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Luizjana
|
Dokładnie to co Lynn, ale bez przesady przecież ja też dzisiaj dodawałam więc chyba zapomniałaś xDDD.
Mi się bardzo podoba styl pisania i ogólnie wszystko jest super
|
|
 |
Paulie Estacande
|
Wysłany:
Wto 21:04, 26 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 668 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: NY
|
Twoje retra to geniusz. Naprawdę. I teraz spekuluję; tajemniczym mentorem jest Abbadon czy kto inny?
|
|
 |
William Fate
|
Wysłany:
Wto 21:11, 26 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 13 Sty 2008
Posty: 1523 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 4/5
Skąd: Nie twoj ......
|
Brawo świetne retro,ale czemu znowu ja !!
|
|
 |
Sayid Jarrah
|
Wysłany:
Śro 17:20, 27 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 310 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 5/5
|
Mi brak słów na opisanie twojego retro. Powinnaś pisać książki.
|
|
 |
Anna Thomson
|
Wysłany:
Śro 17:22, 27 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 913 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn
|
Dzięki, Sayid. Ja i pisanie książki?
|
|
 |
Richard Alpert
|
Wysłany:
Czw 15:09, 28 Lut 2008 |
|
|
Dołączył: 29 Sty 2008
Posty: 404 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
A czemu by nie?
Retro świetne, a książka to trochę jak dłuuuuuuu(i jeszcze 100 u)gie retro.
|
|
 |
Anna Thomson
|
Wysłany:
Nie 22:54, 02 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 913 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn
|
Siedziała bez ruchu, wpatrywała się w błękitną toń oceany. Czuła pod palcami mokre drewno. Lekka bryza owiewała jej twarz. Patrzała jak słońce rzuca delikatne iskierki na niespokojną wodę. W jej oczach wesoło grały słoneczne refleksy. Jednak, były to tylko pozory.
Wszystko to, co tu robiła, kogo grała, kim była. Wszystko to było zwyczajną grą.
Zwykłem udawaniem.
Walką o ‘ przeżycie ‘ każdego dnia.
Tylko, po co?
Jaki to miało sens? Zwykłe ‘ przeżywanie ‘ następnego dnia. Życie wbrew samej sobie?
Odgarnęła kosmyk włosów, które smagał wiatr.
Z kieszeni spodni wyjęła lekko zaostrzony ołówek. Odwróciła się i sięgnęła po szkicownik leżący tuż za nią. Otworzyła na wcześniej zaznaczonej stronie.
Ołówek zawisł nad pożółkłą kartką papieru.
Czym dla niej było życie?
Codzienną walką z własnymi słabościami. Z własnym prawdziwym ‘ja’.
Wprawnym ruchem dłoni zaczęła kreślić pierwsze kreski. Z wielka dokładnością i starannością pracowała nad każdym swoim rysunkiem. Chciała, aby były one idealne. Tak idealne, jak ona nigdy nie będzie.
Delikatnie zaznaczyła kontury rysunku. Leciutkie linie były porozrzucane po całej kartce.
Mimo iż był to na razie tylko szkic wraz z upływem czasu zaczęły pojawiać się pierwsze kształty.
Jakby z mgły, z umysłu Anny zaczęły wyłaniać się wspomnienia. Blade, niewyraźne, niechciane.
Potrząsnęła głową, aby się ich pozbyć.
Jednak, obrazy były coraz bardziej natarczywe.
Z każdą chwilą było ich coraz więcej, więcej, więcej…
Stawały się coraz wyraźniejsze, obrazy barwniejsze a dźwięki wyraźniejsze.
Już słyszała w uszach dziecięcy śmiech…
W domu panowało niezwykłe poruszenie. Atmosferę pośpiechu i napięcia można było odczuć już na samym progu.
W drzwiach stała młoda kobieta. Na jej bladej twarzy lśniły drobne kropelki potu. Nerwowo poprawiała jasne włosy spięte w ciasny kok. Smutnym wzrokiem wpatrywał się w dwie osoby stojące tuż pod drzwiami.
Podbiegła do niej młoda dziewczynka. Uśmiechnęła się radośnie na widok matki a w jej policzkach ukazały się charakterystyczne dołeczki. Nie była zaniepokojona całą sytuacją, wręcz przeciwnie. Szczęście i ciekawość były wypisane w jej oczach.
Tuż za nią, trzymając w jednej dłoni duża walizkę a w drugie skórzany neseser, wolnym krokiem kroczył w kierunku dwóch kobiet. Spojrzał na żonę poważnym wzrokiem, a źrenice ukryte za okularami zwęziły się.
- Czy to jest, aby konieczne, Tom?- Spytała drżącym głosem kobieta.
- Tak, wiesz dobrze, jakie niebezpieczeństwo jej tutaj grozi. – Odezwał się, a jego głos był stanowczy. Mówił cicho tak, aby córka go nie usłyszała.
- Ale, czy, aby na pewno nie mam innego sposobu? Na Boga, Tom, ona ma dopiero dziesięć lat!
- Już tyle razy o tym rozmawialiśmy. Poradzi sobie, to dzielne dziecko. – Spojrzał na córkę. – Wiesz, że nie chce tego tak samo jak ty…
- A co ty wiesz, czego ja chcę… - Przerwała mu. – Anno! Chodź tutaj!
- Tak? – Odezwała się ciekawskim głosem. Uradowana patrzała raz na ojca raz na matkę.
- Słuchaj, kochanie… - Blondynka uklękła naprzeciwko niej. – Z tatą zdecydowaliśmy, że będziesz musiała wyjechać na jakiś czas… Takie, wcześniejsze wakacje… - Uśmiechnęła się, lecz jej uśmiech był wymuszony. – Ach, mam coś dla ciebie. – Wyciągnęła z kieszeni swetra srebrny naszyjnik. – Proszę, dostałam go od babci. Zawsze przynosił mi szczęście, teraz pora, aby pomógł tobie.
Założyła go Annie na szyję. Wstała i oddaliła się, aby popatrzeć na córkę.
- Uważaj na siebie kochanie. – Pogłaskał ją po włosach. – I pamiętaj, nie ważne, co inni o tobie myślą, ważne jest to, jaka naprawdę jesteś i co masz w sercu. – Spojrzała jej w oczy.
W tym samym czasie mężczyzna wyjął z kieszeni strzykawkę.
- Anno, podejdź tutaj. – Zawołał ją.
Szybko podbiegła do niego i zaciekawiona spojrzała na zastrzyk. – Co to?
- To, aby ci się lepiej spało podczas podróży. – Podwinął jej rękaw. – Gotowe.
Anna lekko drgnęła, gdy poczuła lekkie ukłucie.
Po chwili podłogo pod jej stopami zaczęła lekko falować.
- Co…?
Matka Anny zasłoniła usta dłonią.
- Co… Co się dzieje… - Urwała, gdy poczuła silne zawroty głowy. Po chwili osunęła się w ramiona ojca. Straciła przytomność.
- Mam nadzieję, że wiesz, co robisz…
Blondynka wytarła łzę spływającą po jej policzku. Po chwili znikła w drzwiach.
Tom wraz z nieprzytomną dziewczynką udał się w stronę czarnego auta, które wraz z piskiem opon znikło za zakrętem…
Ocknęła się za mokrym pomoście. Wspomnienie znikło jak mydlana bańka.
Musiała stracić przytomność.
Szybko podniosła się z ziemi.
Zignorował ból głowy. Chwyciła szkicownik i ołówek.
Szybkim krokiem pobiegła w kierunku baraków, zostawiając ocean za sobą.
Zostawiając za sobą przeszłość…
I pamiętaj, nie ważne, co inni o tobie myślą, ważne jest to, jaka naprawdę jesteś i co masz w sercu.
Ostatnio zmieniony przez Anna Thomson dnia Śro 22:29, 05 Mar 2008, w całości zmieniany 9 razy
|
|
 |
Richard Alpert
|
Wysłany:
Pon 16:49, 03 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 29 Sty 2008
Posty: 404 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Kolejne świetne retro. W końcu napisałaś coś o Annie dziesięcioletniej.
|
|
 |
Lynette
|
Wysłany:
Śro 21:08, 05 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 04 Sty 2008
Posty: 1063 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
|
Jak już chyba pisałam, piszesz świetnie. Bardzo lubię twój styl. Mam pytanie, może to już jest gdzieś wyjaśnione, ale ja nie pamiętam. Co się dzieje teraz z matką Anny? Żyje?
|
|
 |
Anna Thomson
|
Wysłany:
Śro 21:10, 05 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 02 Lut 2008
Posty: 913 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Londyn
|
Nie było wyjaśnienia. Raczej żyje.
|
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
 |