|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Veronica Shanley
|
Wysłany:
Sob 22:23, 15 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Średni początek, poprawię się na pewno ^^
Elegancki mężczyzna po czterdziestce po raz trzeci przemierzał powoli pokój. Piętnastolatka o obojętnym wyrazie twarzy śledziła jego ruchy z nieskrywanym znudzeniem. Jak nie znosiła tych jego coniedzielnych kazań! Siedziała prze kuchennym stole i czekała, aż wreszcie skończy i da jej spokój. Jego brak konsekwencji ją zadziwiał. Nigdy nie potrafił doprowadzić szlabanu do końca. Kary zawsze kończyły się po kilku godzinach, a nie miesiącu – jak obiecywał. Wykorzystywała to. Manipulowała nim, bo wiedziała, że i tak nie czeka ją z jego strony za to żadna odpowiedzialność. Trochę pogadał, odstawił umoralniające kazanie, dał jej szlaban na wszystko i miała święty spokój. Brakowało mu zdecydowania, bo gubił się w skomplikowanej psychice nastolatki, dla której był ostatnim kandydatem na autorytet.
Spojrzała na niego z drwiną malującą się na twarzy i przewróciła oczami. Był tak żałosny w swojej małości.
-Takim postępowaniem do niczego w życiu nie dojdziesz! – krzyknął niespodziewanie, odwracając się w jej stronę i opierając ręce o stół. Jej twarz była tylko kilka centymetrów od jego twarzy, którą teraz wykrzywiał grymas wściekłości. Zdecydowanie, którego wcześniej nigdy nie widziała. Jakże pięknie grał. Chciał, żeby się przestraszyła, zrozumiała to, co od zawsze próbował na siłę w niej zakorzenić. Szacunek do siebie i otoczenia. Dziwna odmiana miłości, którą prawdopodobnie rozumiał tylko on. Ambicja, żeby kiedyś stać się kimś. Ktoś w pojęciu Marshalla Shanleya był piękny, sławny i bogaty. Ktoś w pojęciu jego córki był tylko szczęśliwy, ale to mu wystarczyło, żeby rozłożyć na łopatki drugi wzór ideału. Ale znów poniósł porażkę. Nie wzbudził respektu, ale determinację. Upór, żeby spełniać swoją wizję idealnego życia i nie poddawać się jego chorym planom.
-Zobaczymy za kilka lat! Zobaczymy, kto będzie wyżej! – energicznie wstała, spojrzała na niego wyzywająco i wybiegła z domu, nie pomijając zwykłego punktu każdej wymiany zdań, a mianowicie trzaśnięcia drzwiami. Zwykle był uległy i pozostawał w defensywie. Teraz ją zaskoczył, ale nie pokonał. Nigdy nie przegra. Nie pozwoli sobą kierować. Jej życie na zawsze pozostanie jej życiem. Jej i tylko jej. Nie ojca, przyjaciół, wrogów, czy kogokolwiek innego, ale jej.
Wysoka brunetka zbiegłą ze schodów, przeskakując po dwa stopnie i mało nie tratując stojących na dole. W biegu schowała pistolety do kabur i zamknęła je. Wsiadła do samochodu, zapaliła silnik i z piskiem opon ruszyła z miejsca.
Zatrzymała się przed rozpadającą się bramą domu na odludziu i wysiadła z auta. Na miejscu była już grupa techników i cały kordon policji.
-Jane, to twoja sprawa, więc stwierdziliśmy, że powinnaś to zobaczyć – wygłosił komisarz Andre Conner bez wstępów i przesunął się, odsłaniając leżące na ziemi zwłoki młodego mężczyzny.
-Pan Sanders? – włożyła rękawiczki i pochyliła się nad ciałem. Z kieszeni na jego piersi wyciągnęła kilka saszetek z białym proszkiem. – Jak miło znowu widzieć. Kiedy zginął?
-Godzinę temu. Jakiś przypadkowy spacerowicz usłyszał strzały i nas wezwał – Andre również pochylił się nad mężczyzną, a przez jego zniszczoną twarz przebiegł lekki grymas.
-Kto tu chodzi na spacery? – zapytała ironicznie, zdejmując rękawiczki. – Zabili go, wysłali jakiegoś nowego, żeby wezwał psy i wali w nieznanym kierunku, nim ktokolwiek pomyślał o wyjeździe na akcję – rękawiczki wylądowały na piersi mężczyzny. – Gdzie jest ten przypadkowy spacerowicz? – gestem przywołała do siebie jednego z początkujących techników. Uwielbiała ich egzaminować. Byli tak uroczo nieporadni.
-Przesłuchali go i zwolnili. Takie są procedury, pani Bond.
-Ku-wa, z kim ja pracuję? – przewróciła oczami i odprowadziła Andre wzrokiem do drugiego oddziału techników. – Z jakiej odległości i z czego do niego strzelali?
Ostatnio zmieniony przez Veronica Shanley dnia Czw 17:03, 20 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
|
Megan
|
Wysłany:
Sob 22:29, 15 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 29 Sty 2008
Posty: 719 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Mrau.
Ty wiesz jak ja kocham Twoją twórczość.
Zwłaszcza Wampirzą na LH <33
xD
Ślicznie.
|
|
|
Veronica Shanley
|
Wysłany:
Sob 22:29, 15 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Ja też lubię swoją Wampirzą Twórczość, bo to jedyna moja twórczość, która nadaje się do publikowania XD
|
|
|
Veronica Shanley
|
Wysłany:
Wto 10:29, 18 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
5 lipca 2004
Komisarz Conner wyszedł wyraźnie niezadowolony z sali przesłuchań i skierował się w stronę swojego gabinetu. Nazywał go swoim, ale dzielił go z panną Shanley, która również uważała go za swój. Teraz siedziała z nogami na biurku, obserwując zdjęcia i dane przesuwające się po monitorze komputera. Uśmiechnęła się prawie triumfalnie, gdy zobaczyła jego niezadowolenie.
-Mówiłam ci, że nic nie wskórasz, jak zwykle mnie nie słuchałeś – wygłosiła po matczynemu, nie spoglądając na niego.
-Będę tu siedział, dopóki nie rozpracuje tego faceta – usiadł na fotelu po oknem i pogrążył się w swoich planach na rozwiązanie tej sprawy. Nie miała pojęcia, dlaczego uparł się właśnie na tą konkretną. I, prawdę powiedziawszy, wolała nie pytać.
-Powodzenia życzę. Jeśli nie chcesz mi pozwolić go przesłuchać, idę do domu – wstała, zabrała skórzaną kurtkę z wieszaka i wyszła. Zawsze zastanawiały ją zasady tutaj panujące. Zajmowali się przestępstwami narkotykowymi, ale jeśli ktoś zabił im podejrzanego, zmieniali się w wydział kryminalny i ścigali zabójcę tego, którego wcześniej ścigali. Bez sensu.
Była przekonana, że zadzwoni w środku nocy, mówiąc, że zmienił zdanie i każe jej przyjechać. Przewidując to wydarzenie, prosto od drzwi, poszła do łóżka, żeby jej trafność i nieomylność nie stępiała.
I miała rację. Spojrzała na zegarek, nim odebrała telefon. Wpół do czwartej. Sadysta. Pięć po była już na miejscu. Wysiadła z samochodu, przeciągnęła się i weszła do opustoszałego gmachu. Gdy tylko przestąpiła próg, spotkała wyrozumiałe spojrzenie strażnika. Zignorowała je i ruszyła dalej. Przesłuchiwanie w nocy był kolejną sprawą, której nie rozumiała. Przecież można to zrobić rano, nie pali się, to nie piekarnia. Procedury i tak rozciągały wszystko do maksimum, więc dzień, czy dwa różnicy nic nie zmienią.
Tylko weszła do pokoju, a już została jej wręczona teczka z aktami, a ręka Andre wskazywała wyjście. Uśmiechnęła się prawie przyjaźnie. On posłał jej spojrzenie, które wprost uwielbiała. Mordercze, ale urocze.
-Yes, Sir!
Kupiła kawę w automacie i weszła do pokoju przesłuchań.
-Moja, nie twoja, Paul…? – spojrzała do akt. – Paulie.
Spojrzał na nią przelotnie i zaczął wystukiwać sobie tylko znają melodie palcami na stole. Dobrze ubrany, ogolony, pachnący Dolce & Gabbaną, czarny krawacik, subtelny i spokojny. Idealny zabójca, czyż nie? Z czegoś musiał sobie ten idealny garniturek kupić, a to wiąże się z posiadaniem dłużników. Może zbyt długo?
-Widzę, że jesteś małomówny, więc ci pomogę. Koleś wisiał ci kasę, nie wiem, czy tylko kasę, może latał za twoją siostrą, a tobie się to nie podobało, zabiłeś go i myślałeś, że amerykańska policja to banda debili. Zgadłam? – usiadła na stole i patrzyła mu w oczy. Lubiła ten sposób przesłuchań. Na tępych osiłków działał, ale na eleganckich biznesmenów – niestety nie. Wiedziała to od początku, ale zawsze tak zaczynała. Dobrze, messie, przejdźmy do następnego punktu programu.
Nagle na pustym już nieboskłonie
Rosną bezkresne witraże
Jezioro płonie i niebo płonie
I w jednym stoją pożarze.
|
|
|
Richard Alpert
|
Wysłany:
Wto 11:53, 18 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 29 Sty 2008
Posty: 404 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Świetnie piszesz. ^^
PS. O jaką wampirzą twórczość chodzi??
|
|
|
Paulie Estacande
|
Wysłany:
Wto 16:51, 18 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 20 Gru 2007
Posty: 668 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: NY
|
Świetne retro.
O właśnie takie coś mi chodziło
|
|
|
Veronica Shanley
|
Wysłany:
Wto 16:57, 18 Mar 2008 |
|
|
Dołączył: 15 Mar 2008
Posty: 59 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Richard Alpert napisał: | PS. O jaką wampirzą twórczość chodzi?? |
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|
|