Bunkier

Wrócił ze spiżarni i spakował zapasy, po czym spojrzał na Willa i odpowiedział chłodnym głosem:
-Więc ruszajmy, wszyscy są gotowi-dodał rozglądając się po bunkrze.

Usłyszał ich przygotowania. Powoli podszedł do nich.
-Powodzenia. - powiedział- Dynamit jakbyście potrzebowali znajduje się na plaży obok mojego namiotu.

Podszedł do zbrojowni i wyciągnął jeden pistolet.Zamknął zbrojownie na kod.Z pistoletem podszedł do Sun.Podał go i powiedział

-Na wszelki wypadek.

-No to jak, idziemy?
miał przy sobie swój kij, na którym wydrapał nowe cytaty z biblii.

Podreptał do komputera, zaczął odliczać czas, gdy zaczęło się pikanie usiadł przy nim, wpisał kod i wcisnął klawisz.

- A ja dostanę jakąś broń? Też mogę się przydać, gdyby strzelano...prooszę.
Rzekł . Nie umiał celować ale umiał strzelać ot co.

-No nie wiem,napewno umiesz ?-spytał odwracając się od Sun

- Nawet jeśli nie. To wiem kto jest z nami a kto przeciwko. Bym strzelał tylko do tych innych...
Zaśmiał się.
- Coś tam umiem . Kiedyś chodziłem na paintball...
Znów się zaśmiał.
- No nie martw się. W końcu idziemy po Atene i innych...każda para rąk się przyda

-Ta decyzja nie należy do mnie,zobaczymy co na to inni Art-powiedział i klepnął go przyjacielsko w ramię.

Gdy Will podał jej broń w pierwszej chwili nie chciała jej przyjąć, ale po chwili wzięła pistolet. Wiedziała, ze gdyby musiała użyłaby go.
- Dzięki Will - powiedziała i podeszła do męża.
Przytulili się do siebie szepcąc słowa pożegnania. Jin pocałował ją i dołączył do reszty załogi.

-No to co panowie? Wyruszamy? - zapytał wszystkich, gotowych do wyruszenia rozbitków.

-Michael Art chce broń dać mu ?-spytał skrępowany

-Niewiem, ty zadecyduj przecież to ty rozdajesz broń- odpowiedział Willowi.

-Przykro mi Art,naprawdę, ale lepiej jeżeli nie dostaniesz broni.Tak będzie lepiej.Dobra koniec gadania,ruszamy-poczym założył plecak i ruszył przed siebię.
-Sun,Amando,Charlie uważajcie na siebie.Pilnujcie komputera.Zaopiekuję się Jinem-poczym klepnął Jina w ramię i wyszedł z bunkra.Jin kiwnął jescze Sun na pożegnanie i poszedł za Willem
[Dzungla]

Po odejściu mężczyzn bunkier opustoszał. Sun zajrzał do pokoju z komputerem. Zostało jeszcze sporo czasu do wpisania liczb.
- Amando, jak by coś to wiesz... - wskazała na komputer, po czym udała sie do łazienki. Potrzebowała długiego prysznica.