Dżungla (przednia część)

-Może ci pomóc - spytał złośliwie mierząc do niego z broni

W końcu stanął na chwiejnych nogach.
Zauważył w oddali sylwetkę czołgającego się mężczyzny. Niemal od razu rozpoznał w nim Williama Fate'a. Rzucił Paulie'mu chłodne spojrzenie.
- Poradzę sobie.

Usłyszał strzał.Nic prawie jednak nie widział.Jego wzrok sięgał 5m w przód.Drzącą ręką wyciągnął pistolet.Usiadł i oparł się plecami o pobliskie drzewo.

-Niech się dzieje wola boża

-To teraz możesz wszystko opowiedzieć- powiedział nie przestając mierzyć do niego z pistoletu - kim jesteś?

- Nazywam się Benjamin Linus... - wyjaśnił drżącym głosem. - Jestem ostatnim żyjącym członkiem Dharmy... Przez ponad rok pełniłem dyżur w Stacji monitoringowej - Perła. W tym samym czasie wysoko nad moją głową, Tamci zabili moich ludzi... Wszystkich ludzi Dharmy.

Spojrzał na niego lodowatym spojrzeniem
-Jakoś ci nie wierzę, jak wyszedłeś ze stacji?

- Nie byłem w Stacji! - wyjaśnił pospiesznie. - Nie byłem w niej od wielu lat... Sam nie wiem ile czasu już minęło! Zaraz po tym, gdy ci ludzi zabili wszystkich członków Dharmy, przyszli do mnie i powiedzieli, że oszczędzą mnie jeśli będę dla nich pracował i robił to, co mi każą... Nie wiem dlaczego akurat ja, nie wiem dlaczego postawili mi takie ultimatum... Ci ludzie... - głos mu zadrżał. - Kazali mi pracować z mordercami moich przyjaciół... Co miałem zrobić?

-Palnąć sobie w łeb- powiedział zimno- nie ma nic gorszego niż znajomość z mordercami przyjaciół

- Tam... - wskazał horyzont drżącą ręką. - Tam za morzem żyje moja córka. Jej matka nie żyje - ma tylko mnie. Jestem w stanie dźwigać każdy dyshonor, byle tylko nie stracić szansy powrotu do niej i zapewnienia jej lepszego życia. Przypłynąłem tutaj, by pracować w Dharmie. Oferowali duże pieniądze za łatwą i krótką pracę... Pomyślałem, że wykorzystam je, by zadbać o edukację mojej córki...

-Jakoś ci nie wierzę, pójdziesz z nami- powiedział stanowczo, Michael dobiegł do nich.
-Mike pilnuj go idzie z nami- po czym podszedł do Willa, podniósł go i powiedział
- Przepraszam stary, ale jest coś co to wynagrodzi, zobaczysz w bunkrze- pomógł mu iść
-idziemy do bunkra- powiedział.

Michael delikatnie pchnął go do przodu.
Złapał się za rękę, którą uszkodził podczas upadku z sieci.
- Do bunkra...? - spytał zdziwiony. - Chcecie powiedzieć, że wy wciąż wciskacie ten przycisk?

-Już niedługo- rzucił - poznaliśmy prawdę, byliśmy w stacji "perła"

- Co się stało z człowiekiem, który wciskał przycisk? Zastaliście go, kiedy znaleźliście bunkier? - pomimo pulsującego bólu w plecach i słabości w nogach, zrównał krok z Paulie'm.

-Uciekł- powiedział spokojnie, niesienie Willa nie było takie trudne i ciężkie.

- Uciekł dokąd? Stąd nie ma ucieczki... - spytał niepewnie, jednak zanim Paulie zdołał cokolwiek powiedzieć, przerwał mu kolejnym pytaniem. - Co się stało waszemu przyjacielowi?