Dżungla (przednia część)

Szły i szły... Zbierały potrzebne im materiały do budowy kosza na owoce.
- Nie wiesz przypadkiem która godzina? - zagadała Atenę.

- Nie mam pojęcia. Całkiem się już pogubiłam z tym czasem - powiedziała.
Po chwili dodała - Myślisz że nas znajdą? Czy lepiej pogodzić się z tym że
spędzimy tu mnóstwo czasu?

- Nie wiem. Póki mamy co jeść, pić, i różne takie mogę zostać na wyspie. Tylko żeby było schronienie przed zwierzętami. Ale cały czas wierzę że nas odnajdą. W domu sprawdzałam którędy będziemy lecieć. Nie było tam żadnej wyspy... Najpierw muszą zlokalizowac tę wyspę... (Podniosła długi patyk)
- To może nam się przydać prawda? - wskazała na patyk.

Idąc na plaże zauważył Kate i Atene. - Hej! Co robicie?

- Napewno się przyda - powiedziała - Hmm czym się zajmowałaś wcześniej?
spytała gdy usłyszała wołanie Lechero.
-Zbieramy materiał potrzebny na kosz na owoce. Idziesz pogadać z Jackiem?

- Nie, mam im coś ważnego do pokazania. - wyjmuje zakrwawiony nóż.
- Will, powiedział, że mam to im dać.

Odszedł i udał się na plażę.

- Wcześniej? Byłam...
Co jej nakłamać? Kim ja w ogóle byłam?
- Byłam kelnerką w klubie. - skłamała Kate.
Nazbierały jeszcze troche materiałów.
- Atena... Znalazłam coś... To chyba jakaś... plandeka... Co ona robi w dżungli? Lepiej ją zabierzmy i pokażmy innym.

[JASKINIA]

Zaczął biec w dal.
Gdy zobaczył że jest sam zdjął buta i wyciągnął woreczek z heroiną.
Już miał zacząć gdy usłyszał jakieś szepty.
Szepty były coraz głośniejsze.
-Ey? Halo! Kto tu jest?-zapytał.
Szepty były tak głośne jakby ktoś przystawił mu do uszu głośniki.

Zaczął biec.
Zgubił po drodze coś. Nie zwracał na to uwagi bo bał się.
Biegł w stronę jaskini.
-Hey! Ludzie! Ktoś tu jest!!!-krzyczał
[jaskinia xD]

- Wciąż nie opowiedziałaś mi o sobie. No chyba, że nie chcesz - powiedział

- Jak chcesz mogę mówić... chociaż się do tego nie palę... I nie mam o czym mówić... To jak? Mówić?

- Nie nie musisz - powiedział

Biegnącąc przez dżungle wybiegł na przeciw Lechero i Kate wołając:Ratunku!!!Ratunku!!!Pomocy!!!Zapytał z zaciekawieniem:Kim jesteście!!

- Nasz samolot rozbił się na tej wyspie. A ty kim jesteś?

- Powiem bo nie będzie to sprawiedliwe... Ty mi powiedziałeś... Więc tak... Miałam brać ślub z Victorem. Jeszcze tylko miesiąc. A przed ślubem pracowałam w klubie - skłamała. Poznaliśmy się z Victorem na uczelni. Był wtedy na 3 roku, ja na 2. Wpadłam na niego na korytarzu. I wypadły mi książki. Wtedy przeprosił i zaproponował spotkanie jako żebym zapomniała o tym co się stało. Umówiliśmy się na kawę. I tak się poznaliśmy. Potem gdy zaczął pracować wszystko się układało. Kiedy oświadczył mi się rzuciłam pracę... Był bardzo bogaty. Jego ojciec był biznesmenem, a matka zmarła. Jedynak. Ojciec zostawił testament. Wszytsko było dla niego. Postanowilismy się czym prędzej pobrać. Jechałam z przyjaciółką do jej rodziny. I miałam wrócić za 2 tygodnie. Miała być piękna podróż poślubna dookoła świata. Nic... To wszystko. - powiedziała.Tylko jedno zdanie stąd jest prawdą.
- Nic ciekawego prawda? Jak każda inna opowieść o mnie jest nudna...

- Chodź z nami - wziął dzieciaka razem z Kate do jaskiń.
Do Kate:
- Tak mi przykro...