Dżungla (przednia część)

-Ja?
Poczuł się trochę niepewnie...
-Eee... No dobra. Tylko ja wole już wrócić na plaże. Już wystarczy przygód.
I zaczął iść przed siebie.
Lecz nagle sie zatrzymał.
-Aha! Nie podnoś lalek z ziemi ok?
Czekając na odpowiedź szedł dalej...

-No dobrze. Nie podniosę, ale wróćmy już na plaże.-powiedziała i szła za Charliem.

-Jak se pani życzy!
I zaczął iść przed siebie i nagle... TAK!!!
Przed nim wzdłuż rozciągało się morze.
-TAK!!! JESTEŚMY!!!
Upadł na kolana i wyciągnął ręce w górę.
-Dziękuje!
Popatrzył na Claire
-Chodź! Jesteśmy trochę oddaleni od obozu. Wezmę Cię na ręce!
I jak powiedział tak zrobił.
Wziął Claire na ręce i zaczął iść wzdłuż plaży...

Zobaczyła plaże i morze. Wziął ją na ręce.
-Och, Charlie dzięki.-powiedziała. Zarzuciła mu ręce za szyję przytulając się do niego.
-Kochany jesteś.-była zmęczona. Zasnęła w jego ramionach.

Charlie i Claire dotarli do plaży tuż przed zapadnięciem nocy...

Claire: 175XP
Charlie: 175XP

-Teraz możesz mi już powiedzieć co zamierzasz zrobić z tym dynamitem-powiedział do Pauliego

-Mam zamiar zaatakować Innych- powiedział spokojnie.

Odwrócił się momentalnie do Pauliego-W imię czego chcesz to zrobić,zemsty,urażonych ambicji czy może to tylko twoje widzimisie.Wiesz gdzie oni mają obóz,ilu ich jest.Richard ci nic nie powie,to ci mogę obiecać.Tam są kobiety,dzieci chcesz ich pozabijać.Chcesz by podczas takiego ataku zgineło dziecko Claire-spytał.Pochwili dodał-Widzisz same pytania

-Nie martw się, wszystko przemyślałem, nie chcę zabić nikogo, ale zmusić ich aby pomogli nam się stąd wydostać- skończył,
W imię czego...

Szedł dalej w ciszy przed siebię w stronę bunkra.Pochwili powiedział-Nie możesz założyć że nikogo nie zabijesz,oni będą się bronić

Szedł nadal przed siebie wraz z Pauliem.Ani on,ani jego towarzysz nie odezwali się do siebie ani jednym słowem.W końcu Will oznajmił

-Jesteśmy na miejscu

[bunkier]

- Którędy do miejsca w którym mieszkacie?

Biegł między drzewami najszybciej jak mógł.

Zauważył ich.
To... LECHERO!

Rozejrzał się wokoło.
Szukał jakiegoś kołka.
Mam!

Wziął go do ręki i wyszedł zza krzaków.
-Co ty robisz Lechero? Czy Ci rozum odjęło?!

Zauważył Charliego.
- Jeśli nie przestaniesz za mną iść zastrzelę Cię! - powidział do Charliego celując do niego z pistoletu

Popatrzył na broń.

Nie miał wyjścia.
Zbyt wiele miał do stracenia ale jednocześnie nie chciał żeby oni uciekli.
-Lechero... Uspokój się. Powiedz mi tylko... dlaczego to zrobiłeś?

Potem zwrócił się do Richarda:
-Nie możemy... "Połączyć" się z wami? Przyłączyć się do was? Czy my wam coś zrobiliśmy? Powiedz...
I wtedy odruchowo zamachał się ręką z całej siły uderzając Lechero w ręce.

Broń mu wyleciała i upadła kilka metrów dalej...
Rzucił się na nią.

Richard przyglądał się akcji.

Coraz ciekawiej.