Dżungla (przednia część)

-Wpierw mi coś przyżekniesz,że nie będziesz szukać niebezpieczeństwa,oraz że nie pójdziesz szukać innych-powiedział

- Oczywiście, nie będę. Nie mam zamiaru - powiedziała, ciesząc się że go przekonała

-No to niemam wyboru-i podał jej glocka 17.-Obym tego nie żałował

- Dziękuje - powiedziała odbierając broń - No to chodzmy, jeśli już tą kwestię
rozstrzygneliśmy.
Ruszyli znowu i po chwili doszli do drzwi bunkra.

[bunkier]

Po kilku minutach dotarł do plaży a całą drogę jego głowę zakrzątały myśli o panie Pauliego.

Było jeszcze jasno gdy znikneła wśród drzew zostawiając bunkier w tyle.
Wyszła teraz by zdążyć dojść do wodospadu o zmierzchu.
Nie mogła się doczekać już rozmowy z Lynn. Martwiła się o nią.

Zapadł zmierzch, kiedy Atena usłyszała w oddali głośny szum wodospadu.

Udal sie za Pauliem do dżungli nie zadając przedwczesnie pytań.

Szedł wraz z Sayidem i Pauliem, czekał aż odejdą na bezpieczną odległość aby Paulie mógł im wyjawić szczegóły swego planu.

-Dobrze- powiedział upewniając się że nikt ich nie śledził- oto plan:
Jak wiecie Sun ma ogródek, spędza tam trochę czasu, i jest tam sama.- urwał, zawachał się i mówił dalej. Ktoś z nas musi- urwał poczym przez zaciśnięte zęby powiedział- musi ją napaść. Ale nie skrzywdzić, zaatakować, uciec, zrzuci się winę na Innych, William będzie MUSIAŁ - zaakcentował to - dać nam w takiej sytacji broń.-skończył czekając na ich reakcje.

Nie wiedzial co powiedzieć, z jednej strony rozsądek brał górę a z drugiej był gotów zrobic wszystko by Will dopuścił innych do broni.
-Musimy wymuszać na Willu oddanie broni aż w taki sposób ?-spytał.
-Chcesz siac panikę na plaży Paulie?-zadał kolejne pytanie.

-Większej już nie zasiejemy- powiedział spokojnie - niestety, ale innego sposobu by otrzymać broń nie widze, William ogłosił się władcą i rozsądne argumenty do niego nie trafiają- odparł- mi też jest trudno coś takiego zrobić, ale robimy to dla większego dobra- skończył.

-Dobrze ale ty musiałbyś to zrobić, tylko niech Sun nie stanie sie jakaś krzywda-odparł.
-To dla ich wszystkich dobra-kontynuował.

-O to się nie martw- powiedział - Sun nic się nie stanie-skończył
-Wracajmy do bunkra- bo się zaczną zastanawiać gdzie jesteśmy.

-Dobrze-rzekł po czym wszedł do bunkra jednak pełen obaw.