Jaskinia

- Dalej śpi, zmęczony biedaczek, musi odespać te emocje
- odwróciła się do Lynette - Jak się spało?

-A dzień dobry ;] Ciekawego? Nie wiem. Tak się wczoraj zdenerwowałem że zasnąłem nawet nie wiem kiedy. Dziecko? Jakie dziecko.
Charlie nie przypominał sobie nic o dziecku...

- Kate z Lechero znalezli go w dżungli. Leciał z ciotką, nie wiadomo co z nią.

-Prawdopodobnie nie żyje. Gdyby było inaczej przecież dawno by go już próbowała odnaleźć. No chyba, ze sama błąka się po dżungli

-Na pewno nie żyje. Bo by była z nami bo jak się obudziliśmy to byliśmy wszyscy razem więc ona też powinna być z nami. Szkoda mi go...

- Obyście się mylili - powiedziałą ze smutkiem w głosie
Dobra, nie mówmy o tym bo mały może się jeszcze obudzić...

-O wszyscy już wstali,jak się spało i najważniejsze co teraz zrobimy z małym-wskazał na dziecko

- Witaj Will. Podejrzewamy, ze jego ciocia nie żyje. Trzeba się nim zająć. musi zostać z nami, nie możemy dopuścić, żeby zamieszkał na plaży z mordercą.

-Jak to co? Zaopiekujmy się nim. Przecież go tak nie zostawimy ;]

- Jak to co, zostanie z nami. Trzeba się nim zaopiekować.

-No że się nim zaopiekujemy to jest pewne,jednak będziemy się musieli nim zajmować cały czas i uważać na niego by sam niechodził do dzungli

- Napewno ktoś zawsze będzie w jaskini. Myślę że damy rade go upilnować.

*Jednak nie wszyscy wstali jak William mówił. Artemis dopiero teraz się obudził i wstał. Ziewnął i spojrzał półprzytomnie na nich.*

- Witajcie...jak się wam żyje...mi twardo...zdecydowanie zbyt twardo..

Spojrzał na podłogę znacząco.

-dziśiaj skocze na plaże,sprobuje zdobyć pare kocy.Przedewszystkim dla dzeciaka oraz pare ubran rownież dla niego.

- To dobry pomysł. Jeśli chcesz mogę iść z tobą - powiedziała do Willa