Plaża (przednia część samolotu)

Wzrokiem szukała Kramera. Nie podobał sie jej ten człowiek. Miała złe przeczucia. Wreszcie wypatrzyła go wśród rozbitków zgromadzonych wokół Charliego.

Przyniosła koc i dała go Charliemu po czym zgodnie z poleceniem Jacka, dała mu odpocząć. Wróciła do swoich zajęć.

Przez chwilę stała na uboczu i przyglądała się sytuacji. Kiedy tłum zaczął się rozchodzić, zwróciła się do Jacka.
-Wyjdzie z tego?

- Nie wiem... - spojrzał na nową. - Za wcześnie by o tym mówić. Teraz jest w szoku. Kiedy się uspokoi opowie mi dokładny przebieg wypadku - wtedy będę mógł cokolwiek zdiagnozować. Jeśli... - przerwał na chwilę. - Jeśli upadł na ziemię całym ciężarem kręgosłupa... Istnieje możliwość, że straci władzę w nogach.

Czuła się dziwnie zaskoczona.
Nie chciała, żeby to 'tak' się skończyło.
Odwróciła się i w milczeniu odeszła w stronę brzegu.

Charlie odpoczywał pod opieką Jack'a. Nadal nie mógł ruszać nogami, przez co był trochę spanikowany.
Megan: 150XP
Charlie: 150XP -2PŻ
Sun: 75XP
Lynette: 75XP
Sayid: 100XP
Lechero: 100XP
John Kramer: 75XP
Paulie: 100XP
Claire: 75XP
Will: 50XP

Hugo po pewnym czasie dotarł do plaży. Był jednocześnie w dobrym i złym humorze. Peter wyzdrowiał, ma tyle sił, że sam buduje konstrukcje, którą chce otworzyć właz, jednak czuł się przygnębiony po zabiciu Ethana.

Zauważył, że przed jednym z namiotów stało kilka osób.

- Co się stało, Lynette? - spojrzał do środka - Charlie? Co mu jest?

- Spadł z drzewa w czasie zbierania owoców - odpowiedziała smutnym głosem na pytanie Hugo - on... nie może ruszać nogami. Jack go badał, ale nie wiadomo jak to się skończy. Biedny chłopak - westchnęła
- A ty byłeś u Petera, tak? - zapytała

- Tak. Buduje coś drewnianego... coś czym podobno będzie można otworzyć właz... - odpowiedział - A kiedy to się stało? - wskazał na Charliego.

- Dzisiaj rano. Barbara go znalazła. Gdyby nie ona pewnie leżałby dalej w dżungli - odpowiedziała - Dobrze by było otworzyć ten właz. Tam może być radiostacja, albo coś innego co pomoże nam się stad wydostać.

Położył się na "łóżku" w swoim namiocie. Zasnął.

Zobaczyła Claire, która siedziała sama przy brzegu.
Postanowiła się z nią 'zapoznać'.
Poszła w jej stronę i usiadła obok niej.

Poczuła skurcze.Zaczynały być ona coraz częstsze i mocniejsze.
-Pomocy. Ja...ja chyba rodzę.-krzyknęła. Zaczęła się trochę bać.

Poczuła przenikliwy strach.
Claire zaczyna rodzić? Tak szybko?
-Spokojnie... - Powiedziała cicho. -Może to zwykłe skurcze?

-Nigdy tak nie bolało.-powiedziała do dziewczyny. I kolejny fala bólu.
-Pomogłabyś mi?