Plaża (przednia część samolotu)

Wzięła od Hugo chusteczkę i wytarła łzy. Przestała płakać. Przy Hugo czuła się lepiej. Zaczęła oglądać wschód słońca. Była strasznie zmęczona. Nie wiedziała nawet kiedy zasnęła.

Obudził się i wyszedł z szałasu, czuł się paskudnie:
Jeszcze brakuje tu tropikalnej choroby Zrobił krótką gimnastykę i już chciał podjeść do oceanu gdy zauważył ogromne poruszenie.
Podszedł do Huga i spytał:
-coś się stało, zaspałem trochę.

Przyłożył palec do ust.

- Ciszej, Paulie. Claire przed chwilą zasnęła... co się stało? Barbara... porwała dziecko, uciekła z nim do dżungli... prawdopodobnie jest jedną z Nich.

Pierwszy raz dziewczyna zasnęła na jego ramieniu. Był zdziwiony, nie wiedział co robić.

-Barbara, czyli miałem rację-prychnął zdenerwowany- "ale ta biedna kobieta tyle przeszła"- zaczął przedrzeźniać komentarze które słyszał gdy pojawiła się w obozie.
-No ale ta awantura nie ma sensu, wysłaliście kogoś do dżungli za nią?
Głowa bolała go okropnie, ale nie myślał o tym, zastanawiał się gdzie Barbara mogła uciec.

- Will za nią pobiegł, jednak jeszcze nie wrócił... Sayid i Lynette poszli go szukać.

Poczuł się lepiej. W tej chwili liczył się dla kogoś... Szukał pomysłów, chciał coś robić, pomóc...

-Dobrze, ja też pójdę jej poszukać. W końcu to ja ją podejrzewałem.
Ruszył w stronę dżungli, wyją nabity pistolet i zniknął w zaroślach.

[dżungla]

-Czy moge coś dla kogoś zrobić? Mam pistolecik który znalazłem w samolocie, może ktoś go chce? Ja wolę walczyć swoim kijem. Zaraz, ktoś porwał wam dziecko?

- Witaj... Jestem Hugo - podał mu odwróconą lewą rękę, prawą obejmował Claire - Tak... porwali małego chłopca... jeszcze kilka godzin temu miała je przy sobie - wskazał na Claire - a teraz...

-Jestem Eko. Może pomóc wam go odzyskać? Nie znam za dobrze tej wyspy, tylko drogę którą przyszliśmy, ale chętnie pomogę. Chyba, że macie coś innego co mógłbym zrobić?

- Will pobiegł za nią chwilę po porwaniu i nie wrócił do tego czasu... Szukają go Sayid i Lynette. Lynette już znasz. Są gdzieś w dżungli. Powinieneś ich znaleźć, może oni wiedzą więcej. - przyjrzał się Eko, zauważył opanowanie na jego twarzy...
Przyda nam się.

- Hej! Ty! Rzekł mężyczyzny który mówił wcześniej o pistoleciku. Ja chce ten pistolet.

-Proszę, jest mały, ale dzika nim zastrzeliłem.
-Może lepiej nie będę się nikomu pałętał po dżungli, jak to mówią "Człowiek strzela, Pan Bóg kule nosi", ale kula nie wybiera w co trafia. Zostanę tu, może w czymś wam pomóc?

- Nie ma takiej potrzeby - rzekł do mężczyzny po czym udał się w stronę więźnia.

- Gdzie się rozbiliście, Eko? - spytał - Kim jesteś? - zauważył jego 'magiczny' kij.

-Po drugiej stronie wyspy, tył wleciał do oceanu. Ja jestem księdzem, pochodzę z Nigerii. Leciałem do Los Angeles w sprawie służbowej, wiesz sprawy kościelne. A jeśli chcesz coś wiedzieć o Jacku to spytaj się jego, ja za bardzo się nie dowiedziałem kim jest.