Plaża (przednia część samolotu)

-Zaczeliście budowę? A może macie już jakiś plan 'okrętu'? Na budowie może nie znam się najlepiej, ale siekierą umiem władać. Dam sobie radę również z innymi narzędziami.-
Z samymi Innymi chyba też -pomyślał po czym zaśmiał się parszywie.

- W takim razie może Wy panowie pójdziecie zebrać bambusy,
a ja z Sun pójdę poszukać w szczątkach jakiś materiałów - powiedziała
- Co wy na to? Sun, idziemy? - zwróciła się do stojącej niedaleko dziewczyny

-No tak, widać że ta wyspa jest zniewolona przez kobiety- zripostował jej wypowiedż po czy podszedł do Willa.
Mam nadzieję że nasz wysiłek nie pójdzie na marne

-Dobra,niech będzie,ale na samo cięcie zleci nam z pół dnia-powiedział i poszedł na obrzeża dzungli gdzie zaczął wycinać i nosić pędy bambusa

Popatrzyła na Ryana i nie wiedziała czy się roześmiać czy poprostu odejśc
zostawiając to bez komentarza. Postanowiłą zrobić to drugie i udałą się z Sun
w kierunku szcątków samolotu.

- Jasne - odpowiedziała Atenie.
Poszły do wraku i zaczęły rozglądać się za czymś co może sie przydać.
- Wiesz, dziwnie się czuję przeglądając te rzeczy. Wiem, ze to głupie, ale to silniejsze ode mnie...

Ryan udał się za Willem aby rozpocząć budowę
-Czy myślisz że Atena mogła się obraźić moją wypowiedzią? Nie znam jeszcze nikogo z Was najlepiej-

-Raczej pzyjeła to jako żart,wątpie by się obraźiła o coś takiego.Atena jest wporządku jeśli zaskarbisz sobie jej zaufanie zdobędziesz dobrego pryjaciela-powiedział i zaczął wycinać co dłuższe pędy bambusa.Pozostawiał małe,krótkie i cienkie.

-Mam nadzieję, nie mam tu jeszcze żadnych przyjaciół. Mam ciąć tylko większe pędy czy wszystkie jak leci?- zapytał
-A tak nawiasem mówiąc czy Inni atakują? No wiesz słyszałem o porwaniach itp; ale chodzi mi raczej o otwarte ataki np. czy wbiegają na plaże uzbrojeni i strzelają do was? No i oczywiście czy jest szansa na obronę, ile macie sztuk broni palnej?[/i]

- Ja też Sun, ja też - powiedziała - Od czasu rozbicia się rozglądałam się tu tylko
raz, nie miałam ochoty się zbliżać do wraku - zauważyła że dostała od tego
gęsiej skórki, ale nieprzerwała poszukiwań. Co jakiś czas znajdowała
większe kawałki podartego materiału. Składała je w jednym miejscu.

-Zostawiaj małe i cienkie.One zdąża jeszcze urosnąć.A co do innych,to chyba nic takiego nie zauważyłeś by wybiegali z brońia z dzungli.Oni bawią się w podchody.Czekaja na nasz błąd.Atakuja znienacka i wprowadzają w bład.Dezorientują nas,porywaja i zabijają jak jesteśmy odzielnie.A broni niewiem ile mamy.Maksymalnie 5 pistoletów,naszczęście w dobrych rękach-powiedział

-Dobra bierzmy się do pracy, widać Inni mają przewagę w uzbrojeniu. Musimy wykazać się przebiegłością aby ich pokonać, słyszałem że macie jakiegoś zakładnika to jeden z Innych? Co chcecie z nim zrobić?-zapytał zaciekawiony.

-Niestety na ten temat musisz porozmawiać z Artemisem.Ja sie z tym innym nie widziałem-powiedział

Pracował, rąbał, układał i tak od nowa. Przestawał tylko na picie lub jedzenie. Miał powód by to robić, więc robił to jak najlepiej. Chciał w końcu wydostać się z tej przeklętej wyspy i to go motywowało do lepszej i wydajniejszej pracy.

Michael podszedł do Claire.
-Cześć, jak się czujesz?-zapytał.