Plaża (przednia część samolotu)

Siedziała w takim miejscu że Ryan nie zauważył jej, myśląc że jest w namiocie.
- Tu jestem Ryan - wstała otrzepując spodnie z piasku - O co chodzi?
- spytała po czym zaczeła z nim rozmawiać. Usłyszała nieśmiałe przeprosiny
ale gdy powiedziała że nic się nie stało chłopak od razu poczuł się pewniejszy
zmienili temat i zaczeli rozmawiać o tratwie i wydostaniu się z wyspy.

- To na dziś koniec. Jakby ktoś mnie potrzebował to będę przy ognisku.

Rzekł, i podszedł do ogniska. Usiadł przy nim i spojrzał w niebo. Oglądał chmury/gwiazdy.

Gdy już przeprosił Atenę poczuł że mu ulżyło. Po chwili rozmowy poszedł do swojego namiotu i zasnął.

Weszła do swojego nowego namiotu. Była wdzięczna Lynett za wniesienie rzeczy i znalezienie jej swojego namiotu. Położyła się i po chwili zasnęła.

Gdy wrócił od Richarda,poczuł jaki jest zmeczony.Podszedł do swojego starego namiotu,poczym przykrył sie kocem i zasnął

Gdy została sama rozglądneła się po cichym obozie. Pomyślała że powinna
bardziej zaprzyjaznić sięz resztą osób bo w sumie z wieloma jeszcze nie
zamieniła ani słowa. Postanowiła że nadrobi to jutrzejszego dnia i weszła
do namiotu. Położyła się, popatrzyła jeszcze chwile na zdjęcie
i odrazu zasneła.

Wstał rozejrzał się po obozie. Opustoszało. Lekko się wystraszył, bo nie lubiał siedzieć sam. Wszedł do swojego namiotu, zamknął go i zasnął . Dzisiejszego dnia nazbierał sobie sporych ilości trawy w wolnym czasie, więc mógł sobie głowę na nią położyć.

Mickey jak zwykle nie mógł zasnąć. Atmosfera tej wyspy nie pozwalała mu na to. Ubrał się więc, chwycił swój aparat i wyszedł na plażę. Bardzo lubił wpatrywać się w gwiazdy.
-O, dziś pełnia księżyca-powiedział po cichu, po czym zrobił przepiękne zdjęcie naturalnego ziemskiego satelity.
Schował aparat do pokrowca podszedł do swojego namiotu i odłożył go na kocu, który służył mu za łóżko.
Sprawdził czy ma przy sobie nóż i ruszył na nocny obchód.

Skoro nikt nie chce ze mną gadać to może chociaż tak się na coś przydam. -pomyślał

Ciągle się budziła, bo śniło jej się dziecko. Wstała i wyszła z namiotu. Zobaczyła Michaela chodzącego po plaży. Podeszła do niego.
-Ty też nie możesz spać?

W nocy dręczyły go koszmary , nie mógł spać więc postanowił się przejść...Miał nadzieję, że po krótkim spacerze uda mu się spokojnie zasnąć.

-Od kiedy znaleźliśmy się na tej przeklętej wyspie, jakoś nie mogę spać.-odpowiedział do Claire
-Wiesz może co tu jest ciekawego do roboty, oczywiście oprócz nocnych spacerów?- zażartował Mickey.

Uśmiechnęła się.
-No wiesz, jak nocne spacery ci się znudzą zawsze może pospacerować w dzień. A tan na poważnie to nie wiem. Moim jedynym zajęciem jest myślenie jak odzyskać dziecko.-powiedziała.

Usiadła przed namiotem i popatrzyła na opustoszały obóz. Tylko kilku rozbitków spacerowało w świetle gwiazd.
Lynn myślała o tym, że wszyscy chcę jak najszybciej wydostać się z wyspy. Zapominali tylko o jednym. O dziecku.

Nie odejdę stąd bez niego. Nie mogłam ocalić własnego synka, ale ocalę synka Claire. Czy to wyrzuty sumienia? Może. Wiem, że zrobię wszystko, żeby Claire odzyskała maleństwo

Wielu rozbitków praktycznie nie zmrużyło oka tej nocy. Większość z nich nękały koszmary i lęk przed Innymi.
Po wielu długich godzinach, plażowicze w końcu doczekali się pierwszych promieni słońca

Dzień 13

Promienie słońca obudziły Willa.Wstał i wyszedł ze swojego namiotu.Zaczął szukać Ateny.Po chwili stwierdził że zapewnie śpi jeszcze w namiocie.Zatrzymał się przed jej tymczasowym domem i czekał aż wyjdzie.