Plaża (przednia część samolotu)

Podszedł do dziewczyny,która wyglądała na zatroskaną.Spojrzał jej w oczy i powiedział

-Ej no nie martw się głupkiem,wszystko wporządku-powiedział spokojnym głosem

Popatrzyła na Willa.
Ja nie zamartwiam się Boonem - westchneła
- Powiedziałeś że nie chcesz opuścić wyspy, przecież tu jest koszmarnie.
Zachowujemy się wszyscy jak jakieś bestie i robi się coraz gorzej.
Odwróciła się i weszła do szałasu. Wyciągneła zdjęcie i popatrzała na nie.
I co ja mam robić, za każdym razem to samo

Wszedł do jej namiotu i powiedział

Moje życie było gorsze,naprawdę.A bestie z którymi się spotykałem,które znałem były o wiele gorsze od tych na wyspie.Tutaj czuję poraz pierwszy od wielu lat,że jestem szczęśliwy.To dzięki tobie,wiesz.-pochwili zauważył że dziewczyna przygląda się pewnemu zdjęciu z chłopakiem

-Kto to ?-spytał

Zmieszała się i schowała zdjęcie.
- Eee... nie ważne. Nie ma co opowiadać - spuściła wzrok.
Z jednej strony chciała się zwierzyć ale z drugiej nie potrafiła się otworzyć.

-Nie ufasz mi,myślałem że znaczę dla ciebie coś więcej-powiedział ze smutkiem,poczym dodał-

-Nie to nie-poczym wyszedł z namiotu i usiadł przed wejściem

Wyszła przed namiot i usiadła obok.
Milczała długo zbierając myśli.
- Chciałbyś żebym została z Tobą na wyspie? - spytała w końcu

-To zależy czy ty tego chcesz,ja niczego nie wymagam.Jeżeli powiesz nie,to zrozumiem.Masz swoje życie,swoją rodzinę,powiem więcej pomogę ci ją opuścić.Jeśli jednak powiesz że chcesz zostać,ucieszę się-odpowiedział

- Ale ja chcę wiedzieć czy chciałbyś tego.
Prosta odpowiedz - tak czy nie. Odpowiedz mi, bo jest to dla mnie ważne
- powiedziała po czym dodała - Bo ja chyba nie mam po co wracać
- wzieła głęboki wdech czekając na jego słowa

-Tak chciałbym tego,ale nic nie wymagam.Nigdy nie czułem czegoś takiego,co teraz czuję do ciebie.Jednak jeśli mówisz chyba,to lepiej się dobrze zastanów.Proszę cię,zastanów się dobrze-powiedział spokojnie

- Zostanę - powiedziała tylko i popatrzała na morze.
Może to jest moim przeznaczeniem. Zostać tu z Willem a nie w
Grecji z ... popatrzyła na Willa i uśmiechneła się

Uśmiechnął się i pochwili rzucił się na dziewczynę.Podniósł ją oszołomioną w górę i zakręcił koło w powietrzu.Pochwili opuścił na ziemię i powiedział-

-Więc może mi teraz powiesz kim jest ten chłopak na zdjęciu???-spytał uśmiechnięty

Eko wszedł na plażę z dżungli i zaraz rzucił głośno:
-Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus
Nie wiedział kto w co wierzy, widział jednego człowieka arabskiego pochodzenia, więc to muzłumanin. Dla Eko wyznawcy Islamu to tacy lepsi żydzi. Oni wierzą w Allacha i proroka Mahometa, czyli w Boga i proroka. No i nie mają zbawiciela, więc to właściwie opaleni Żydzi, bez zapuszczania pejsów i bimbania głowami.
Stwierdził, że ubyło kilka osób i jak zawsze nie ma tu nic do roboty.
Naszła go myśl, że skoro znalazł się w takich warunkach to może zbudować kościół i "misjonarzyć sobie". Przypomniał sobie, że ma niepotrzebny pistolet przy sobie.
-Czy ktoś potrzebuje pistoletu?

Kroiła owoce, gdy na plaże przyszedł Eko. Zapytał czy ktoś nie chce pistoletu.
Jin przybliżył sie do niej i zapytał co mówi ten mężczyzna. Sun przetłumaczyła mu jego pytanie. Jin w pierwszym odruchu chciał wziąć od Eko pistolet, ale Sun go powstrzymała ruchem reki. Spojrzała mu błagalnie w oczy. nie chciała, żeby Jin nosił przy sobie broń, czy narażał sie na jakieś niebezpieczeństwo. Jin postanowił tym razem odpuścić i powiedział zonie, ze idzie na ryby.
Sun wróciła do przerwanej pracy, kątem oka obserwując kto zgłosi się po broń.

Ryan podszedł do Eko.
-Cześć, dlaczego pozbywasz się broni? Nie jest ci potrzebna? Na tej wyspie każda broń jest przecież konieczna... Nie wiadomo kiedy zza krzaków wyłoni się jakiś psychopata który będzie chciał nas porwać albo... zjeść-powiedział po czym się zaśmiał.
-Jeżeli pistolet naprawdę nie jest ci potrzebny, mogę go wziąć... Wiem że nie masz do mnie jeszcze zaufania, nie znamy się jeszcze najlepiej, ale możesz na mnie polegać. To jak będzie z tą bronią?- zapytał.

+1PŻ

-Proszę bardzo, ja i tak się nią nie posługuje. Jestem Eko, byłem z tyłu samolotu. Nie pomógłbyś mi budować kościoła?