Plaża (przednia część samolotu)

- Może do jaskini? Ok... Kto jest po stronie Willa.... Niech idzie z nami do jaskini... Peter... Co do ciebie... Straciłam zaufanie...

Podeszła do grupki ludzi i zaczęła nasłuchiwać jak się kłócą.

- Inaczej bedziesz mówić Kate, gdy bedziecie tu wracać.

- Nie ma się co zastanawiać idę zebrać swoje rzeczy.
Kiedy przechodziła obok Will ścisnęła go za ramię, żeby dodać mu otuchy i posłała uśmiech.
Poszła do swojego namiotu i zaczęła pakować plecak.
Musze iść jeszcze na grób Carol.

- Wiesz Peter! W takim razie... Uważam że to przez ciebie nie przypływa statek żeby nas ratować... Tylko i wyłącznie przez ciebie... Gdyby nie ty... Już dawno by się tu pojawił... Ale przykro nam ten statek nie zabiera kłamców, głupoli, i innych taki... Miło ci? Mam nadzieje że tak... - spojrzała ze złością na Petera.

-Tak wiec-zaczął mowic,wychodząc z dziury,która miała być kolejnym grobem-ty Kate,Claire,Charlie,Lynett,Ateno,Art idziecie ze mna do jaskin.Dziekuje wam za zaufanie,jesteście naprawde swietnymi ludzmi.Możemy liczyć chyba na pomoc Lechero gdyż on również mi wierzy.Nie wiem co z Saywerem,a reszty rozbitkow zbytnio nie znam,wiec watpie by zemna poszła

- Szanuję waszą decyzję. Chcecie to idźcie. Życzę wam powodzenia - powiedziała do rozbitków idących do jaskiń.

- Myślę, że niektórzy poprostu boją się Petera... I dlatego zostają z nim żeby nie stracił co do niektórych zaufania... - w tym momencie zpojrzała na Mayę. Róbcie co chcecie, ale mam nadzieję że nie zrobicie głupstwa, jeśli ktoś z was zginie... Żegnam się z wami raz na zawsze... Raz na zawsze dlatego że nie przeżyjecie jeśli będziecie trzymać po stronie mordercy!

-Ja też idę z wami-powiedziała trochę nieśmiało...

-OK to fajnie idziemy. tylko ja też muszę iść po rzeczy Wink

- Boją się mnie? A kim ja jestem, żeby sie mnie bać? Kilka razy piłkę kopnąłem... Złość ci rozum odbiera, Kate. Poczekam aż oprzytomniejesz.

Ruszyła po walizkę... I rzekła do Lechero:
- Już nie potrzebny nam tutaj namiot... Wyruszamy w bezpieczniejsze miejsce z dala od morderców...

Spakowała rzeczy i pożegnała się z siostrą. Była gotowa do drogi. Usiadła pod drzewem i czekała na resztę.

-Tak wiec zbieramy sie-powiedział do ludzi. -Nie bede miał do nikogo żalu jeśli zostanie na plaży.To wasza decyzja.Reszta pakowac sie.Za 30 minut wyruszamy.-poczym ruszył w strone swojego namiotu,w którym leżaly juz spakowane od wczoraj bagaże

Podeszła do Petera
-Jestem z Tobą-powiedziała