Wyprawa (plażowiczów)

Peter był zirytowany, bo do tej pory nic nie znaleźli.

- Danielle... torturowałaś Will'a? Niezła jesteś. - zaśmiał się pod nosem.

Spojrzał na jej broń, która, zdawało się, krzyczała do Peter'a: Weź mnie!
Black opanował myśli.

- Nie lubisz innych. Kim są Inni? - spytał po chwili

Spojrzała na kobietę. Wyglądała strasznie...
Stała w milczeniu... wiedziała, że jak coś powie to wszystko zepsuje...

- Inni byli na tej wyspie od kiedy sięgam pamięcią. Często chodzą po dżungli. Kiedyś jednego z nich złapałam w pułapkę, lecz udało mu się uciec... - powiedziała ze smutkiem - Muszę iść, jeśli będziecie potrzebować pomocy, wróćcie w to miejsce i wykrzyknijcie moje imię - odwróciła się i odeszła.

Grupa, pod koronami drzew, nie zauważyła nawet kiedy zrobiło się ciemno, przestało padać.

- Poszła... - pomyślał chwilę. - A dynamit? Dlaczego nikt się nie zapytał o dynamit? - rozejrzał się, ale już jej nie było. - Głupio tak od razu krzyczeć jej imie. - uśmiechnął się. - To co teraz robimy?

-Nie podoba mi się to, powinniśmy ją śledzić.Wierzycie w to że ona tak poprostu mieszka tu wiele lat?-spytał.

- Śledzić? Ona ma broń, a my? Zresztą we czwórkę nam się nie uda, a ona zna Will'a. Poprostu pójdźmy do niej. A już ma dynamit? Albo wie coś o bunkrze?

-Danielle! Danielle!-krzyknął, lecz ona nie wracała.
-Za późno,może rozdzielmy się na dwie grupy i pobiegnijmy ją poszukać. Jedni pobiegną tędy a drudzy na wprost. Jak jedna grupa ją znajdzie to......niech poprostu krzyczy.

- Nie będziemy się rozdzielać. Jest nas jedynie czwórka. Poprostu idźmy po jej śladach to dojdziemy do jej... no tam, gdzie mieszka.

-No to mam nadzieję że dobry z Ciebie tropiciel-odpowiedział zdenerwowany

- Miałem nadzieję, że ty potrafisz. Przecież służyłeś w wojsku... Czego oni was tam uczą?

-No coś tak umiem,ale wybuchła wojna i nie zdążyłem się wiele nauczyć. OK, spróbuję. Chodźcie!-ruszył.

Sayid próbował znaleźć jakiś trop francuzki, jednak z chwili na chwilę denerwował się coraz bardziej.

Hugo zmęczony nocną podróżą zaproponował odpoczynek.

Sayid - 75XP
Peter - 75XP
Shannon - 50XP

- Może trochę odpoczniemy? - spytał, zmęczony. - Jestem padnięty.

I usiadł na wielkim kamieniu. Spojrzał w górę, zrywając się na szybko na nogi.

Zauważył na wzniesieniu mały samolot, który ledwo trzymał się na skrawku ziemi.

- Co to?! - krzyknął - Widzicie to? Ktoś musiał się tu rozbić! Ciekawe co jest w środku! - krzyknął i podbiegł do bardzo stromego wzniesienia.

- Trzeba wejść na górę!

Hugo - 75XP

- Stromo. I raczej niebezpiecznie. Pozatym chyba niesądzicie, że coś tam znajdziemy?

-Kogoś raczej nie znajdziemy ale coś pewnie tak. Chodzi mi dokładniej o jakąś działającą radiostację albo inny sprzęt którym skontaktujemy się ze światem. W każdym samolocie powinno to być-powiedział patrząc na samolot.Pochwili zjechał wzrokiem w dół i oglądając urwisko:
-Ktoś z nas musi tam wejść-rzekł chłodno