Wyprawa (plażowiczów)

- No to chodźcie! - krzyknął i ruszył przed siebie. Szli w zupełnie innym kierunku niż do jaskiń. Miał nadzieję, że odkryją jakieś nowe schronienie, bądź coś co pomoże im dowiedzieć się, co robi właz na pustej wyspie.

Dzień 5

- Mam nadzieję, że wrócimy cali i zdrowi. Mam złe przeczucia... Lepiej mieć oczy dookoła głowy. - Peter szedł na końcu, zamykając pochód

-Dobra, chyba czas żeby się poznać, kto chce zacząć ,bo chyba mamy wystarczająco dużo czasu na rozmowę.

- Cóż to nie spotkanie AA, żeby się zwierzać. Hm, powiem jednak coś o sobie. Grałem w czołowym klubie ligi angielskiej, miałem propozycje z pierwszej ligi, ale wyjechałem do Australi, żeby pomóc ojcu w... interesach. - Peter odruchowo sprawdził czy ma przy sobie plany

Wystarczy... Nie wiem co zrobić z tymi planami. Nie chcę ich spalić, ale jeśli wpadną w niepowołane ręcę...

-Lepiej zachowywać się jak na spotkaniu AA niż nic nie mówić.-odpowiedział

- Racja. - uśmiechnął się - W takim razie czekam na rewanż. Wasza kolei. - spojrzał wymownie na Sayid'a

-Co tu dużo mówić, zostałem jeńcem wojennym,torturowałem ludzi...rodaków...znajomych...do dziś widze ich twarze...ich ból-nie był w stanie dalej mówić

Rozbitkowie szli tak nie natykając się na nic innego niż kolejne drzewa. Noc zaskoczyła ich w dżungli. Nazbierali drzewa na ognisko.
- Ja zapalę. - uśmiechnął się Peter wyciągając swoją zapalniczkę

Poszli spać, ale szybko nastał ranek.

- Chodźmy dalej. Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień będzie bardziej owocny...

Dzień 6

Wstała z niechęcią.
-Tak w ogóle...gdzie my idziemy?-zapytała Petera

To pytanie go trochę zaskoczyło.
- Przed siebie. - uśmiechnął się niepewnie - Nie mamy mapy... Nie wierzę w to, że jesteśmy sami na wyspie. Napewno niedługo kogoś znajdziemy.

-Ah...-powiedziała i się zamyśliła. Nie umiała sobie wyobrazić spotkania z ludzmi, który mieszkają na wyspie. Mruknęła pod nosem coś w stylu "Ta już to widzę..." i napiła się wody.

Szedł wolno badając teren ponieważ w tym miejscu jeszcze nie byli:
-Znalezienie czegoś czym można otworzyć ten bunkier chyba jest najważniejszym celem naszej wyprawy?-odrzekł

- Tak. Ale byłbym równie zadowolony z innych rzeczy. Np. coś czym można wezwać pomocy. Pozatym nie zapominajmy o tym, że dynamit nie rośnie na drzewach...

Szła w milczeniu rozglądając się w około. W sumie nie miała ochoty rozmawiać na "ich" tematy...

-A może tam jest cywilizacja, albo jesteśmy członkami jakiegoś eksperymentu.Ale pierwsza opcja wydaje mi się bardziej prawdopodobna-powiedział. Chwile potem podniósł z ziemi solidny kij, którym odchylał gałęzie i rośliny na ich drodze.